Rolex Rolex
145
BLOG

THANK YOU FROM THE MOUNTAIN, LADS!

Rolex Rolex Polityka Obserwuj notkę 44

Trochę tak głupio komentować tematy już poruszone przez blogerów, bo to trochę przypomina glosy do glos, ale  jakoś nie mogę się powstrzymać.

Pierwsza, to szalejący od kilku dni temat polskich europosłów (i innych ludzi władzy) w kontekście ich znajomości języka obcego.

Fantastyczny wpis popełnił na ten temat Toyah, gorąco polecam: http://toyah.salon24.pl/111051,yeah-i-speak

Od siebie garść dodatkowych uwag. Ma rację Toyah, że o obcym języku można powiedzieć, że się go uczę, a nie że go umiem. Po siódmym roku życia stajemy się głusi i już nam tak zostaje.

Trudno jest poza tym okreslić biegły stopień znajomości języka. Dla jednego będzie to umiejetność zakupu piwa i fajek, dla drugiego zdolność do wygłoszenia paru komunałów rodem z podręcznika (z tym cudownym słowiańskim akcentem), dla kogoś jeszcze innego będzie to zdolność do rozumienia mediów, korzystanie z literatury, a znajdą się i tacy, którzy uznają że bez przyswojenia sobie angielszczyny Chaucera i wszystkich róznic gramatycznych, leksykalnych czy fonetycznych pomiędzy odmianami języka angielskiego cała zabawa na nic.

Ostatnie połajanki pod adresem polityków róznych opcji wygłaszane są najczęsciej przez ignorantów, bo ktoś, kto język zna biegle wie, ile nie wie, więc się nie spina, jak mawia współczesna młodzież i ja.

Co do polityki i rozmów oficjalnych wprowadziłbym ZAKAZ używania języka obcego i NAKAZ używania BIEGŁEGO TŁUMACZA SYMULTANICZNEGO, bo bez rzeczywiście perfekcyjnego opanowania języka obcego łatwo o pomyłki, które dotyczyć będa milionów.

Nota bene, po kilku wypowiedziać róznych naszych "poliglotów" wiem, dlaczego jesteśmy notorycznie zaskakiwani treściami dokumentów międzynarodowych, które już podpisaliśmy, jak choćby umowa o tarczy, traktat lizboński, etc...

To jest efekt radosnej działalności aroganckich ignorantów, którym się wydaje, że skoro przerobili "Alexandra" to rodowitego Brytyjczyka czy Amerykanina "łapią w lot".

Niestety, prawda jest taka, że pokolenia, które spędziły większość w życiu w PRL-u nie znają języków obcych, bo na dobrą sprawę po co miały się ich uczyć, skoro wyjeżdżać nie było można, a BBC zagłuszali? Ludzie są pragmatyczni, tym większy podziw dla tych, którym się chciało.

Nawet jednak i Ci, którym się chciało, mówią specyficznie, bo do zbliżenia się do żywego języka trzeba "w nim" żyć.

Wychodzi na to, że znów przewagę mają funkcjonariusze PRL-owskiego wywiadu i donosiciele, którzy w nagrodę dostawali paszport .

Kolejny powód do lustracji, jak widać, to naprawienie niesprawiedliwości nierówności szans.

Jeśli o wejściu w międzynarodową politykę miałaby decydować znajomość języka, a nie na przykład, prawość, szlachetność czy patriotyzm, to zgłaszam się dostaczyć kilku stolarzy i murarzy, którzy po dziesięciu latach w UK spokojnie przegadają Browna, a i do uczciwości czy patriotyzmu nie będzie można mieć zastrzeżeń.

W każdym razie niech będzie: rzucam rękawicę! Po jednej stronie "Czerwoni" po drugiej "Niebiescy".

Temat zawodów: język angielski.

Na naszą listę zgłaszam: Toyaha, Pyzola, FYM-a, Brussile'a, Konstantego Lewina, Wiktora Kornhauera, ŚpiEwkę, Oranje i - skromnie, siebie. Lista zresztą otwarta, prosze się dopisywać, jeśli ktoś ma ochotę pognębić Czerwonego.

Czerwoni mogą sobie dobrać Knapika, Skalskiego, Króla - znanych lingwistów i kogo jeszcze chcą, byle był to dziennikarz.

Konkurencje:

1. Wywiad z Pakistańczykiem, obywatelem UK

2. Wywiad z kibicem Milwall

3. Przyjacielska rozmowa z dublińskim taksówkarzem

4. Literatura angielska

5. Wykonanie dowolnego, śpiewanego, utworu w języku angielskim

6. Dyktando

7. Test gramatyczny

Czekam, kto podejmie rekawicę

Thank you from the mountain, lads!

 

Pozdrawiam

 

 

Rolex
O mnie Rolex

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka