Rolex Rolex
134
BLOG

NA KOLANA!

Rolex Rolex Polityka Obserwuj notkę 63

 

Pewnie jakoś tak, bardzo niepoprawnie politycznie, potraktowano moskiewskiego cara prowadzonego przed oblicze polskiego króla; pewnie podobnie tysiące polskich wielmożów traktowały swoich tatarskich, tureckich, szwedzkich, czy moskiewskich jeńców.

Być może przez niejedną głowie polskiego gapia, łyka i chudopachołka, taka myśl przemknęła, kiedy tłum oglądał pruskiego księcia składającego hołd lenny Zygmuntowi Staremu.

Kolana, dobrowolnie bądź pod przymusem, gięły się nie przed koronowaną głową, która w Polsce nigdy nie była otaczana absolutną czcią na wzór Francji, Rosji, czy Prus, ale przed majestatem Rzeczpospolitej.

Bo jesli coś wnieśliśmy do życia duchowego Europy, obok Anglików i Węgrów, to pojęcie Korony Królestwa, oderwanego o dynastii panującej abstraktu, który w późniejszych wiekach zwykło się określać mianem „wspólnego dobra”, a więc „Rzeczpospolitej”.

Na tronach, w ławach senatorskich lub poselskich, mogą zasiadać ludzie głupi, źli i szpetni, ale w pewnych sytuacjach, w zgodzie z ustalonymi procedurami, reprezentują cień tamtego, dawnego, majestatu.

I nawet jesli jest prawdą to, co mi tu ostatnio wytłumaczono, że tamten majestat odszedł do lamusa historii wraz z wymordowanym narodem, a na jego geograficznym siedlisku wyhodował się w oparciu o starą pulę genów wzbogaconą zaciągiem nowych z azjatyckiego stepu, naród całkiem nowy; to dopóki (jak rozumiem samozwańczo) używa tamtych symboli, dopóty szacunek, nawet do przypadkowej bandy ostatnich kreatur, musimy zachować, jeśli występują w roli przedstawicieli Rzeczpospolitej.

Dlatego guzik z petelką mnie obchodzi, czy przed sejmową komisją staje aż taka figura, jak wieloletni kopacz skórzanego balona, „kozak”, co to nie z jednego pieca pojadał i nie jednego urzędnika państwowego przekupił, żeby się do źródeł pożywienia dostać.

Przed sejmową komisją, chocby w niej zasiadał zestaw ostatnich nieudaczników, nauczycieli w grubych oprawach, ze szkłami jak denka od kufli, twórca największej możliwej ilości salonów z grami, od trambambuli po bierki (nie umniejszając wagi takich miejsc w kulturze plebejskiej), ma mieć wygląd durnowaty i lichy, a przynajmniej zmusić się do zachowywania i wypowiadania (choć tu nie oczekujmy cudów) w sposób właściwy dolnym stanom zaniżonej średniej obycia i kultury.

Wczorajszy przykład czegoś, co usiłowało za wszelką cenę okazać, że – pomagając sobie cytatem z najsłynniejszego polskiego Łemka, „ma Polskę w d...e”, nie był przykładem odosobnionym.

Podobny typ postawy oglądałem już kiedyś w wykonaniu polonijnych przedsiębiorców z Wiednia, panów Kuny i Żagla.

Czy, a doczytałem się, że i piłkarz trenował w mieście walca, to pokaz „wiedeńskich manier”, czy też odziedziczona po Habsburgach niechęć do od wieków wyżej stojącego cywilizacyjnie sąsiada?

Tego nie wiem, ale spotkałem się z radosnymi głosami, że oto „wielki płatnik”, choć nie największy, zrobił dobrze pokazując komisji sejmowej mentalnego wała i obrażając garbatymi alfonsami myśli.

Tak piszą ludzie, którzy latami gną karki w polskich urzędach skarbowych, ślą słodkie uśmiechy byle biurwie w ZUS-ie, kuszą czekoladkami trójce żeńskie z Sanepidu, a koniakami łaszą się do byle PIP-u.

Rozumiem frustrację, ale rzecz w tym, że winno być dokładnie odwrotnie, topsy-turvy, żeby coś z cudzoziemska rzucić i żeby cała armia prawników miała zajety wieczór sprawdzaniem, czy „turvy” nie jest obraźliwe, bo się przeca kojarzy...

Urząd służy człowiekowi i w urzędzie to petent jest suwerenem, a urzędnik sługą; jeśli daliście i dajecie się w nim stosować w charakterze zmywaka do linoleum, to wiele to mówi o was, jeszcze więcej o urzędach, a najwięcej o państwie, które to toleruje, tak jak każde inne państwo okupacyjne!

Ale dopóki to państwo, nawet jesli okupacyjne, używa symboli tego podbitego, to dla tamtej, dawnej wielkości, gęba na kłódkę, a ręce po szwach.

Piszecie, że facet ma pieniądze. Niezłapany, zdolny złodziej; ciesząca się z dziesięcioleci powodzenia prostytutka na emeryturze, też je pewnie ma.

A on ma na dodatek prawomocny wyrok za przekupstwo urzednika państwowego.

Bo go złapano. A ile razy wcześniej (i później) go nie złapano?

I czy w związku z tym nie należy na szacunek, naturalnie wynikający z uznania za powodzenie w biznesie, spojrzeć nieco sceptycznie w tym akurat przypadku?

Ale gdyby przed komisją polskiego sejmu stanęło Rockefellerów dwóch, baron Rotschild i Bill Gates, to choćby w czwórkę byli zasobni w 90% światowych środków finansowych, mają mieć wygląd zawsze taki sam. Lichy. Bo wobec Rzeczpospolitej, jej praw i jej historii, to wszystko pestka. Nie takie Kremle się miało!  ;-)

Ale nawet jesli pokazany nam wczoraj środkowy obrońca (czy lewy napastnik, mniejsza) słynącej z uczciwości polskiej ekstraklasy stał w nieformalnej strukturze zaprzyjaźnionego, politycznego ugrupowania wyżej niż szef jego klubu parlamentarnego, minister w rządzie Rzeczpospolitej, czy (wiem, że szarżuję, ale to zabieg erystyczny) Grzechu, to powinien przed wysoką komisja przyjąc postawę mentalnie klęczną.

A żeby całość spuentować, raz jeszcze muszę wrócić do słynnego polskiego Łemka i jego popularnego powiedzenia.

Ja muszę pogodzić się z faktem, że zawsze będą ludzie, którzy będą mieli Polskę w d...e.

Tak było zawsze, od wieków.

Ale życzyłbym sobie, żeby z taka postawą wiązały się jakies konsekwencje. Nie wiem, czy od razu powinny jej towarzyszyć ostatnie doznania Azji Tuchajbeja, ale żeby tak, dla przywrócenia właściwego porządku rzeczy, adminstracyjnie natrzepać po pysku, to chyba nie byłby najgorszy pomysł...

Pozdrawiam!

Rolex
O mnie Rolex

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka