Rolex Rolex
240
BLOG

ZIMA LEMINGÓW, WIOSNA MUMINKÓW

Rolex Rolex Polityka Obserwuj notkę 41

 

Chciałbym się dzisiaj zachować koncyliacyjnie, jak to ja, i postarać się pogodzić zwaśnione strony narastającego, społecznego konfliktu. Bo – jak to pisał wieszcz: „Kochajmy się!”, a nie tylko, że Aleksander, ale nawet hrabia: „Zgoda, a Bóg wtedy rękę poda!”

Ale do rzeczy. Zupełnie niesłusznie budujecie Państwo mury. Nie ma najmniejszych powodów do ich budowania; wszystko da się ułożyć i wytłumaczyć tak, by żadnych powodów do zadrażnień nie było, a przy tym każdy pozostał przy swoim zdaniu.

Aktorka Katarzyna Łaniewska, w filmie „Solidarni2010”, uchwyciła pewien istotny rys nieporozumienia, łącząc przymiotnik „kretyński” z rzeczownikiem „warszawka”. Co do tej „warszawki”, to nie wiem, nie bywam, ale „kretyński” wiele wyjaśnia.

Bo czy można jakoś wyjść koncyliacyjnie z tej opozycji „kretyn” – „nie-kretyn”?

Można; są miejsca, gdzie przedstawiciel i jednego i drugiego zbioru znajdzie zestaw procedur i ściśle określonych typów zachowań pozwalających na pozbawioną konfliktów koegzystencję. To nazywa się szpital psychiatryczny i sprawdza się, o ile „kretyn(ka)” ma kaftan, a lekarz podejmuje decyzje.

W filmie byli lekarze, po właściwej stronie, więc nadzieja na normalność niech sobie za szybko nie umiera.

Druga sprawa dotyczy stosunku do naszego wielkiego sąsiada. Za zdumieniem dostrzegłem, że pomimo upływu dwudziestu lat od historycznego momentu, kiedy to WBREW ZDANIU takich rozsądnych ludzi, jak p.p. Wałęsa, Michnik, Skubiszewski, Mazowiecki, Geremek, wojska sowieckie opuściły Polskę, są wciąż w Polsce ludzie, którym puszczają mięśnie na choćby wspomnienie sierżanta Czernousowa i jego kumpli.

Puszczają mięśnie twarzy, na której w związku z tym pojawiają się ślozy wzruszenia i mięśnie przeciwstawnie położone, dzięki czemu ślozom towarzyszy charakterystyczny zapach.

Ale tu też nie ma najmniejszych powodów do burzenia z trudem budowanej jedności.

Można przecież umówić się tak: my, wzorem innych nie za dobrze geopolitycznie wyedukowanych narodów, oraz naszych równie niewyedukowanych przodków, będziemy KGB nie lubić, a jak będzie trzeba, to gościnnie częstować ołowiem, a jak nam się nie uda, to WY będziecie dla nich pracować, donosić, merdać ogonkiem i wyrywać nam paznokcie.

My będziemy golić wam łby za karę i wieszać na latarniach, jeśli to nam się z kolei uda.

W czym problem? Każdy ma swoje miejsce, wie, co ma robić i jest zupełnie niekonfliktowo i koncyliacyjnie.

No a na koniec sprawa największego już nieporozumienia, to znaczy tego, że są w Polsce ludzie uczciwi, ale niezamożni, i ci którym udało się ten pierwszy milion ukraść, zgodnie z zaleceniem Kongresu Liberalno-Demokratycznego sprzed lat, a potem ukraść kolejne.

Trochę podobnie jak ze stosunkiem do wspomnianych wyżej: sierżanta i jego kumpli. Wy sobie kradnijcie, a my będziemy was wsadzać do paki, inwigilować, konfiskować i opisywać w gazetach.

A jak się przedawni, to uchwalimy takie prawo, co działa wstecz w przypadku, gdy na skutek skorumpowania organów władzy, faktyczne ściganie przez okres, kiedy formalnie biegło przedawnienie, było niemożliwe bądź bardzo utrudnione.

I dopadniemy Was nawet nad grobem, żebyście sobie te ostatnie lata życia spędzili w biedzie, głodzie i na łasce obcych.

I gra gitara, nie ma powodu do jakichś tam, prawda, zadrażnień.

I na sam koniec nie mogę nie odnieść się do coraz to dobitniej formułowanych podejrzeń, że w Polsce miała ostatnimi czasy miejsce wielka manipulacja i pani z telewizji publicznej, razem z panem, poustawiali na ulicach statystów i aktorów, żeby poparli Kaczory. Jednego właściwie, bo drugi nie żyje.

To wszystko za nasze pieniądze, a ponadto będziemy się z brzemieniem tego medialnego, ociekającego podłością czynu zmagać przez lata, bo – jak mówią dobrze poinformowani, za występ w filmie będzie płacone w postaci kariery na całe życie.

Już precyzuję. Koncyliacyjnie.

Otóż tak: jeśli to ode mnie by zależało, to większość z występujących w tym filmie osób dostałaby szansę na pracę dla państwa polskiego, a wy musielibyście im za to płacić. W pocie czoła oddawać w formie podatków ciężko zarobione pieniądze na pensję dla nich, a oni zajmowaliby różne ławy, sale i gabinety.

Zadanie tym trudniejsze, że gdyby ONI zajmowali ławy, sale i gabinety, to WY nie mielibyście cienia szansy, by znów coś podpierdolić... (ach, pardą, miało być koncyliacyjnie!), a bez tego, sami wiecie... bida.

Sami też widzicie, że kłócić nie ma się o co, niech każdy robi swoje!

Na mnie zawsze możecie liczyć!

:-)

Pozdrawiam życząc miłego dnia!

 

Rolex
O mnie Rolex

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka