Publiczny obieg informacji o tragedii smoleńskiej przypomina głuchy telefon; nikt nic nie wie. Polscy prokuratorzy wiedzą, że śledztwo się toczy, ale nie potrafią mnie przekojnać, że mają w nim udział większy niż dostęp do rosyjskiej linii głuchego telefonu właśnie.
Dzisiaj na przykład w świat popłyneła informacja, że w kokpicie samolotu, w ciągu ostatnich trzydziestu minut lotu, był ktoś spoza ścisłej załogi samolotu. Przy czym „nie wyklucza się”, że głos należał do stewardessy, jak rozumiem do kobiety, a jesli tak, to do jakiej kategorii „załogi” należa stewardessy? Do nieścisłej?
Po co śledczy ujawnili informację w takiej formie?
Przeciez nic nie wnosi, oprócz tego, że paru zamroczonych uznało, że jeśli kobieta, a może stewardessa, to musi to być sam prezydent Kaczyński.
Wysiłki „sprzedania” opinii publicznej wersji o „doskonałej” współpracy muszą zostać poddane w wątpliwość po wysłuchaniu wersji polskiego, niezależnego eksperta badającego wypadki lotnicze. Tak o swoim krótkim epizodzie ze sprawą mówi Edmund Klich, szef Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych:
http://www.tvn24.pl/12690,1653371,0,1,klich-nie-musielismy-byc-petentem-rosjan,wiadomosc.html
Po dwóch tygodniach śledczy zdobyli się uroczyste oświadczenie, że: „niczego nie można wykluczyć”, o czym większość ludzi, pomijając tych, którzy z jakichś znanych sobie, a nie znanych mnie, powodów, uznają za właściwe zdawać sprawozdanie z właśnie obowiązującej wersji rosyjskiej, wiedziała od chwili, kiedy dowiedziałą się o katastrofie.
W znacznym stopniu, do wytworzenia nieprawdopodobnego szumu informacyjnego wokół tragedii przyczyniły się media; TVN był aż tak zainteresowany oficjalnymi obchodami w Smoleńsku, że przez dłuższy czas prowadzący poranny program wraz ze swoimi gośćmi wyjść nie mogli ze zdumienia, jak można było w taką podróż polecieć Jakiem-40.
Rosyjskie media zalały świat masą wzajemnie sprzecznych informacji, przy czym reakcja oficjalnych czynników rosyjskich była od początku jasna: „nas tam nie było”!
Informacja o czterokrotnym podchodzeniu do lądowania, niezwykłej determinacji i brawurze pilota poszła w świat i stała się częścią oficjalnej „krótkiej historii katastrofy po Smoleńskiem”. Co ciekawe, w każdej poprzedniej katastrofie TU-154 w Rosji zazwyczaj z góry odrzucano błąd pilota, sugerując bądź awarię maszyny, bądź zamach terrorystyczny.
Wiele zamieszania wywołały, umieszczane w rosyjskich mediach, wraz z informacją o katastrofie pod Smoleńskiem, zdjęcia katastrofy tureckiego, rejsowego samolotu, pod Amsterdamem, co stało się podstawą do tworzenia jednej z kolejnych teorii spiskowych.
Manipulacja bądź niechlujstwo dziennikarzy zaczeło już żyć własnym zyciem.
Na tej stronie:
Zestawiono satelitarne zdjęcie miejsca katastrofy ze zdjeciem z akcji ratowniczej samolotu tureckich linii, by porazić teorią o tym, ze wielu uczestników lotu – wobec niezłego stanu kadłuba, przeżyło upadek statku.
Omawiając to wszystko, co wiemy o katastrofie pod Smoleńskiem, nie sposób pominąć filmu, który od kilku tygodni bije wszelkie rekordy popularności i zdążył stac się już filmem kultowym. W sieci można znaleźć wersje ze stabilizacją obrazu, znaczeni podgłośnioną fonią, napisami.
Obejrzałem wszelkie dostepne wersje i podobnie jak prokuratura w przekazanym mediom oświadczeniu nie jestem w stanie ostatecznie, z pełnym przekonaniem, ustalić treści całego szeregu odgłosów i dźwięków.
Tyle, że ja to ja, a prokuratura, która mi oświadcza, że pracując na profesjonalnym sprzęcie nie jest w stanie wydobyć ze ściezki dźwiekowej więcej niż ja na zwykłym PC-cie, nie poraża profesjonalizmem. Przyznam się, że czuję się trochę jak miłośnik filmu o Herkulesie Poirot, który ogląda słynnego detektywa na miejscu tajemniczej zbrodni, wzruszającego ramionami i z westchnieniem oznajmiającego: „A co ja mogę?”
W związku z filmem, w ramach obywatelskiej pomocy organom scigania chciałbym podsunać naszym Poirotom kilka tropów:
Za Starym Wiarusem: http://wtemaciemaci.salon24.pl/175377,odglosy-ewentualnie-przypominajace-wystrzal
W celu uzyskania oryginalnego pliku, ewentualnie wszelkiej technicznej pomocy mogącej poprawić jakość obrazu i dźwieku.
I kilka pytań uzupełniajacych:
1. Prokuratura twierdzi, że film zarejestrował wypowiedzi po polsku i rosyjsku, ale nie potrafi ustalic treści tych wypowiedzi. Skąd więc wie, w jakim jezyku zostały wypowiedziane?
2. Czy prokuratura zwróciła się do strony rosyjskiej z prośbą o pomoc prawną w odnalezieniu autora filmu i innych osób obecnych w filmie (wyraźnie widoczny na pierwszym planie pan z reklamówką).
3. Czy polsce prokuratorzy ustalili czas powstania filmu?
4. Czy zbadano ewentualne zbiezności z kolejnymi dwoma filmami postałymi na miejscu tragedii, i czy ustalono ich zależność czasową?
5. Czy spróbowano odpowiedziec na pytanie, kim byli posługujący się językiem polskim ludzie w okolicach wraku samolotu tuż po tragedii (przed podjęciem akcji gaśniczej i przed włączeniem syren) i czy można odnaleźć ich wśród członków przybyłej wcześniej delegacji (to powinno być łatwe)?
Zupełnie niezrozumiałe są dla mnie reakcje starające sie film ośmieszyć bądź bagatelizować w sytuacji, kiedy mamy wyjatkowe szczęście posiadać zarejestrowany obraz i dźwięk z momentu tuż po katastrofie, a więc dowód rzeczowy wielkiej wagi.
Przyznam się, że o ile doskonale rozumiem fakt, że ostateczne ustalenie przyczyn katastrofy zajmie długie miesiące, to nie potrafię zrozumieć tego panującego wokół sprawy organizacyjnego bałaganu i niekompetencji, wzajemnych oskarżeń osób ODDELEGOWANYCH przez polski rząd do współpracy z Rosjanami, i niewiedzy śledczych, co do podstawowych faktów z przebiegu tragicznego wydarzenia.
O medialnej historii czarnych skrzynek pisałem już tu: http://hekatonchejres.salon24.pl/175748,krotka-historia-czarnej-skrzynki-update
O tym elemencie układanki wiemy wraz z upływem czasu coraz mniej.
Ale może nas ktoś wreszcie o czymkolwiek rzetelnie poinformuje. Niech żywi nie tracą nadziei!
Pozdrawiam