Rolex Rolex
245
BLOG

DRUGA PAJACJA CZY PIERWSZA POLSKA?

Rolex Rolex Polityka Obserwuj notkę 80

 

Przyznaję – prezydencką kampanię wyborczą śledzę pobieżnie, a to z powodu swojego własnego przekonania, że nie o program modernizacji państwa w niej chodzi, ale o to coś, czego żaden z kandydatów nie powie otwarcie, bo zostałby zaszczuty przez popularne media. Dominantą kampanii jest strach przed społeczeństwem. Strach przed rozliczeniem klasy politycznej, które przez dwadzieścia lat przekonywała Polaków, że żyją w drugiej *** (tu wpisać dowolny kraj kojarzony w Polsce z zamożnością), a Polacy obudzili się w drugiej, ale „Nibylandii”, w której wszystko jest na niby. Niby-rząd, niby-armia, niby-służby. To, co pozostaje w realu (a nie wiele tego), to wszechmoc urzędnika dowolnego szczebla i najwyższe w Europie (na świecie?) daniny związane z luksusem chęci utrzymania się z pracy rąk własnych.

Jednym słowem Anglia kosztuje sprzedawcę jabłek na lokalnym rynku i fryzjerkę z obwoźnego salonu fryzjerskiego circa £50 na miesiąc, i w pakiecie dostaje się dwór, królową, broń atomową, coroczne „trooping the colour”, wyścigi w Ascot, BBC1, BBC2, BBC3, BBC4 plus kilka kanałów tematycznych i Borisa Johnsona (to tak z grubsza), w czasie gdy ich polskie odpowiedniki muszą wybecalować £250 (sic!) na likwidację armii, niemoc policji, opieszałość sądów, wszechobecną korupcję, kolesiostwo na uczelniach, słabość kapitałową polskich firm, powódź, Bronka z jego potomstwem, przyjaciół Putina i kuzynów Angeli, likwidację mediów publicznych, a na deser Palikota, twarz polskiego „liberalizmu”, szefa wiekopomnej komisji „Przyjazne Chamstwo”.

Pięć razy więcej za wschodnią podróbkę państwa. Dużo.

No więc w tych wyborach nie chodzi o żadne programy, ale o to, by paru naprawdę bezbarwnych, źle wykształconych, w ogromnej większości chamskich w obyciu i plugawych w obyczaju, małych ludzi, utrzymało rzeszę dyszących im za plecami byłych ubeków i ich rodzin, towarzystwa z półjawnej listy IPN-u (i rodziny) i tajnej listy generała Buły, w odziedziczonym próżniaczym trybie życia. Cała reszta to zwyczajny fotomontaż, dzięki któremu na słowo: „liberalny” przecięty Polak łapie się w przerażeniu za portfel.

Z drugiej strony jest nawiązująca do tradycji międzywojnia („sanacji” państwa w najbardziej pierwotnym rozumieniu tego słowa) próba odbicia państwa z rąk byłych „tajniaków” różnych szczebli i odtworzenia tego typu wspólnoty, z której dumni byli nasi dziadkowe.

Pomimo sympatii dla celu nadrzędnego, jakim jest istnienie państwa polskiego, mam wiele wątpliwości, czy taką Polskę da się odtworzyć przy użyciu jednak nieporównywalnego materiału ludzkiego, zaplecza intelektualnego, a na dodatek na drodze pokojowej. Daj Boże.

Pamiętajmy, że tata ubek nie da się tak łatwo rozliczyć, a syn ubeka, który za tatowe pieniądze dostał etat na uczelni, albo zdobył elitarny zawód, chociaż nie umie pisać i czytać, nie da się tak łatwo wykurzyć, bo gdzie pójdzie?

Pozostaje jednak zwykła, ludzka, i mam nadzieję zrozumiała, satysfakcja z oglądania przerażonych lub wściekłych min ludzi o marnej reputacji i plugawej biografii, których i dzisiaj generał Kiszczak może przywołać do porządku jednym słowem-kluczem, dowodem na to, że nie cierpi na miażdżycę, a którym strach przed utratą tak wspaniale rozwijającego się interesu (pięć razy drożej za pięć razy gorzej) spędza sen z powiek.

I w zasadzie, wobec braku szans na drugą*** (tu wpisać dowolny kraj kojarzony Polsce z zamożnością) przez najbliższy, pozostały Polsce czas, tym będę się kierował w swoich politycznych wyborach. Ich przerażeniem i wściekłością. Im tego więcej, tym lepiej.

A żeby spiąć tę gorzką całość jakość tam klamrą, to wrócę w ostatnim zdaniu do owych szans na drugą*** (tu wpisać dowolny kraj kojarzony Polsce z zamożnością), co jak nic innego, moim skromnym zdaniem, oddaje stan polskich umysłów końca poprzedniego i początku obecnego wieku.

Z jakichś szatańskich powodów w Polsce najlepiej wychodziło różnym Peerelakom zdobywać serca i umysły zapewnieniem, że w Polsce wybuduje się akurat coś innego niż Polskę. Jest oczywista bzdura i dowód na totalne wyobcowanie elit (ale też infantylizację narodu jako całości). Nie ma sensu budować drugiej Japonii, Irlandii czy Ameryki, bo one już są, więc jak się ktoś uprze, to przy odrobinie samozaparcia się spakuje i wyjedzie.

Zamiast budować drugie i trzecie kopie, zabierzmy się za budowę Polski. Najpierw takiej zwykłej. Żeby miała wojsko, służby potrafiące ustrzec swoich przedstawicieli przed bandytami udającymi państwo i policję zajmującą się umieszczaniem polskiej menelki tam, gdzie jej miejsce.

A potem ku imperium :-) Nie ma dróg na skróty.

 

Pozdrawiam

Rolex
O mnie Rolex

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka