Rolex Rolex
342
BLOG

OKRAKIEM W KWESTII SZKOLEŃ

Rolex Rolex Polityka Obserwuj notkę 54

 

Wśród ludzi mediów modne jest siedzenie okrakiem. Polega ono na tym, że jak ognia przedstawiciele mediów starają się uniknąć przyklejenia im łatki medialnego „dyżurnego” jakiejś partii. A w zasadzie unikają jak ognia przyklejenia im łatki medialnego dyżurnego partii innej niż UW,SLD,PO, PSL, bo posiadanie tamtych łatek zdobi.

Tadeusz Mazowiecki na przykład, dziennikarz, który nie chciał by przyklejono mu kiedyś, co było nie daj Boże, łatkę zaplutego karła reakcji, pozostał w rozkroku podejmując się zaszczucia zaplutego biskupa Kaczmarka, czego do dziś nie uważa za naganne, skoro nie dokonał publicznej ekspiacji za ten czyn, będący w istocie kolaboracją z najbardziej totalitarnym ustrojem, i to w czasach, kiedy w polskich kniejach odrąbywano głowy zwłokom pojmanych żołnierzy podziemia przed łaskawym wydaniem ich rodzinie, o ile w ogóle decydowano się na taki akt łaski.

Rozkrok pozostał Tadeuszowi w roku 80, kiedy ZA ZGODĄ władz PRL-owskich, wraz z innymi doradcami udał się do stoczni gasić strajki.

Rozkrok zamienił się w szpagat, kiedy autoryzował, zgadzając się zostać premierem w rządzie de facto Kiszczaka, akcję niszczenia ubeckich akt i powstawania struktury gospodarczej republiki bananowej, której historię znaczyło złodziejstwo na niespotykaną skalę, i która zrodziła efekt w postaci rozwarstwienia ekonomicznego Polski charakteryzującego kraje trzeciego świata (to jest fakt, a kto nieoczytany niech się oczyta)

Tadeusz Mazowiecki zniknął wraz ze swoją partią z polskiej sceny politycznej w czasie, kiedy Polska włączyła się w struktury militarne Zachodu, a któremu to włączeniu, wraz czołowymi towarzyszami ze swojego środowiska politycznego, był przeciwny na początku lat dziewięćdziesiątych (archiwa GW serdecznie polecam), bo Tadeusz Mazowiecki był od zawsze niechętny eskalowaniu napięć i wywoływaniu burd mogących przybrać kształt odchylenia.

Anno 2010 Tadeusz Mazowiecki wraca w świetle jupiterów jako dynamiczna awangarda polskiej myśli politycznej, akurat w czasie, kiedy do Polski ma przyjechać Minister Spraw Zagranicznych Federacji Rosyjskiej Ławrow, by na tajnym (bo niejawnym) spotkaniu z polskim korpusem dyplomatycznym dokonać przeglądu stawianych przed nim zadań.

Na spotkaniu zabraknie Witolda Waszczykowskiego, bo utracił on certyfikaty bezpieczeństwa umożliwiające wysłuchanie tajnych zaleceń ministra Ławrowa, czego może żałować. Pan Ławrow słynie z awangardowego pojmowania formy języka dyplomatycznego, i dał temu wyraz chociażby wtedy, kiedy zwrócił się do ministra w rządzie JKM Elżbiety II: „Co ty mnie, kurwa, będziesz pouczać!”

Z drugiej strony, dzięki nieobecności na szkoleniu, pan Waszczykowski może być pewien, że nikt go nahajem nie obije, co może przydarzyć się tym, którzy certyfikaty mają.

Ze strony trzeciej, ci certyfikowani zapewne wiedzą, kto ma pouczać, a kto ma być pouczany, więc i im ujdzie płazem.

Tadeusza Mazowieckiego wielu uznaje za ikonę polskiej demokracji i za ucieleśniony symbol transformacji z czasów sowieckich w czasy post-sowieckie.

Wszystkim rodakom w kraju życzę, by Tadeusz Mazowiecki nie okazał się być klamrą pomiędzy dawnymi i nowymi czasy, pomiędzy którymi znalazła się dwadziescia lat trwająca „szara strefa”, kiedy to ludzie mediów musieli stawać w tak niewygodnym rozkroku.

Szkolenie dla dyplomatów zapewne zakończy się sukcesem (nie może nie), więc można zasadnie przypuszczać, że za nim nastąpią inne szkolenia.

Słusznie, bo na ten przykład wojsko, na skutek śmierci pod rządami ministra Klicha kadry dowódczej wyszkolonej w wojskowych akademiach NATO, potrzebuje fachowych szkoleń jak ryba wody.

Policja też w Polsce niemrawa i nie wie, że „opozycja czasem musi dostać po mordzie”, zgodnie z nową doktryną premiera Putina.

No i dziennikarze muszą być przeszkoleni, bo chociaż ryczą już prawie równo, to jeden z drugim stara się czasami jeszcze rozkraczyć, a to na dłuższą metę niezdrowe.

Biskupi zostali już napomniani i wkrótce się okadzą z zadymienia, by nie spotkał ich smutny los już przywołanego biskupa Kaczmarka.

A wszystkim historykom polecam, w ramach odświeżania panteonu rodzin zasłużonych, odświeżenie biografii nestora rodu Szczynukowiczów, Osipa Szczynukowicza.

Dla naprowadzeni dodam, że podobnie jak marszałek Rokossowski był kamieniarzem z Woli.

Z woli wielkiego sojuza.

A wy dalej stójcie w rozkroku, w końcu: „za komuny było lepiej”.

I nie pozdrawiam, ale wprost: „zdrowia życzę!” Ono bowiem najważniejsze i szlachetne, o czym pisał już wieszcz Majakowski, pardon, Kochanowski.

Rolex
O mnie Rolex

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka