Rolex Rolex
3351
BLOG

GARŚĆ UWAG O KRAJOBRAZIE

Rolex Rolex Polityka Obserwuj notkę 85

 

Kilkukrotnie na moim blogu pojawiły się uwagi, żebym swoje wyostrzone pióro skierował w kierunku opozycji. Z jednej strony nie bardzo widzę powód, żeby dołączyć się z krytyką opozycji do wielkich koncernów medialnych, dla których rząd, jego polityka finansowa, gospodarcza, społeczna nie istnieje. Nie bardzo widzę sens w krytyce przygotowywanego przez opozycję ustawodawstwa, skoro to nie ono – wobec układu sił parlamentarnych stanie się obowiązującym prawem, ale wszystko to, co przygotowuje większość parlamentarna, a ta – chciałbym przypomnieć, a mam wrażenie, że wielu z nas zapomniało, to tandem PO-PSL.

Jest dobrym prawem czwartej władzy i opinii publicznej, do której nie zalicza się blogosfera, a przynajmniej nie zalicza się do czasu, kiedy to na skutek nieuniknionej rewolucji technologicznej i lepszych kadr, zajmie miejsce dziennikarzy, nie interesować się opozycją w takim zakresie, w jakim jej się to zainteresowanie nie należy. Przecież jej wpływ na to co dzieję w kraju jest znikomy.

W Polsce jest inaczej i to „inaczej” ma swoje konsekwencje.

Aplikowanie wszelkich podziałów ideologicznych nie ma – w polskich warunkach, najmniejszego sensu, bo jeśli ktoś mi zamierza udowodnić, że na przykład Platforma Obywatelska jest tworem o obliczu liberalnym, bądź konserwatywno-liberalnym, to nie będzie mi umiał wskazać dlaczego za taki twór ma być uznana. Na podstawie czego?

Wszelkie analizy „narracji”, propagandowych technik zdobywania elektoratu, co mam mieć jakoby związek z poglądami są psu na budę i poznawczo zupełnie jałowe, chyba że uznamy oczywistą propagandę (a więc ordynarne kłamstwo) za narzędzie służące osiąganiu celów z zakresu „dobra wspólnego”, a tak nie jest.

Z tego samego powodu uważam za operowanie pojęciami „lewica”, „prawica” za zupełnie nieadekwatne.

Co jest wobec tego ta osią wobec której krąży polska polityka, a w zasadzie jej brak?

Tą osią jest ekonomiczno-fiskalny twór, z brakiem aspiracji państwowych; twór, który chroni interesy kilku dużych korporacji powstałych przy udziale ludzi byłych PRL-owskich służb, kilku środowisk związanych rodzinnie, biznesowo, emocjonalnie (więzami relacji: oficer – agent) i samych byłych funkcjonariuszy.

Większa część energii kolejnych „partii”,„środowisk politycznych” i medialnych idzie w tym kierunku – w kierunku zakonserwowania stanu obecnego; pozostała część jest skierowana na pacyfikację i niszczenie tych ośrodków myśli politycznej, które temu układowi zdają się zagrażać.

I to, kto jest opozycją w sensie opozycji anty-systemowej nie ma wielkiego znaczenia.

Niszczycielska siła mediów, wspartych technikami i metodami byłych służb specjalnych PRL-u dotknie socjalisty i ateusza Bugaja w takim samym stopniu jak chadeka Kerna czy piłsudczyka i niepodległościowca (?) Szeremietiewa.

Cezurą jest realność zagrożenia zakonserwowanego już nieźle politycznego status quo.

I to i tak oczywiste i tak doskonale łatwe do wychwycenia, że dziwię się brakowi powszechnej zgody, co do faktu istnienia tego zjawiska.

Pierwszym, który realnie zagroził doskonale funkcjonującej zabawie w OKP-PZPR był rząd Olszewskiego; atakowany w sposób dokładnie taki sam, w jaki atakowana jest jego anty-systemowa, polityczna kontynuacja – PiS.

Rząd Olszewskiego był groźny dla establishmentu, bo:

- wymusił wycofanie wojsk sowieckich (a sowieckie wojska establishment instalowały i gwarantowały mu poczucie bezpieczeństwa)

- skierował Polskę na tory transatlantyckie

- zablokował legitymizację i KONSTYTUCJONALIZACJĘ sowieckiej agentury w formie spółek kapitałowych na terenach byłych baz sowieckich

WBREW opinii „towarzystwa z Czerskiej, Miodowej, Rozbrat”

A wszelkie zrywanie nici z krwią z krwi i kością z kości (i skąd ich ród) jest nieustającym powodem do żałosnego w gruncie rzeczy, choć skutecznego, pozbawionego jakiejkolwiek zawartości merytorycznej, operującego wyłącznie emocjami, jazgotu, prezentowanego w całej gamie odcieni przez „luminarzy” mediów o głośnych nazwiskach.

Ten jazgot (jak to, z punktu widzenia fonii, celnie określa S.Michalkiewicz: „klangor”) jest skuteczny, bo odwołuje się do realnych lęków tak zwanego elektoratu. Posługując się przemawiającymi do wyobraźnii, choć nie formułowanych wprost, argumentami.

Argumentem strachu, przede wszystkim.

Struktura materialna polskiego społeczeństwa zbliżona jest do  postkolonialnej struktury krajów afrykańskich (pod względem rozwarstwienia materialnego) i do Rosji (a to z punktu widzenia głębokości i zakresu oligarchizacji wszystkich dziedzin życia).

Można tutaj wskazać na kilka warstw:

a) Największy w Europie odsetek ludzi uznanych za niezdolnych do pracy i pobierających jakąś formę jałmużny państwowej w postaci rent, dopłat, wczesnych emerytur.

b) olbrzymi odsetek ludzi pozostających POZA systemem fiskalnym; żyjących w warunkach bezpieczeństwa socjalnego z początków wieku, ale utrzymujących się Z POWODU NIESPRAWNOSCI I KORUPCJI PAŃSTWA.

c) niewydolnego i rozdętego aparatu administracyjno-orszakowego, który nie wykonuje administracji czymkolwiek, na żadnym satysfakcjonującym poziomie.

d) pracowników najemnych kapitału zagranicznego

e) słabego, uzależnionego od aparatu administracji segmentu małych i średnich firm.

Propaganda – jeśli podjęlibyśmy się trudu wyłuskania istotnych treści idzie tutaj w kierunku epatowania zagrożeniem zmiany:

1. Tak jak jest może nie jest doskonale, ale każdy normalny rząd zacznie od weryfikacji wydatków i skończą się jałmużny”.

2. „To co jest jest niesprawiedliwe, ale „oni” przycisną śrubę i skończy się „szara strefa”.

3. „Pamiętaj o kredytach!”

4. „Oni chcą wywołać wojnę z Rosją, a tę przegramy”.

To klasyka bajki dla konsumentów.

I w to wierzą.

Przestaną, kiedy „mała stabilizacja” zakończy się katastrofą ekonomiczną.

A wracając do polityki partyjnej (w Polsce w zasadzie: polityki środowiskowo-koteryjnej).

Chciałbym zwrócić uwagę, po to by skłonić nieprzekonanych do mojego punktu widzenia do przemyśleń, w jaki zabawny sposób wczorajszy rewolucyjny radykał zagrażający Polsce faszyzmem, potrafi przeistoczyć jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki w męża stanu.

Chyba jeszcze wszyscy mamy w pamięci Czarnego Luda polskiej polityki w osobie Romana Giertycha, jego nawiązującej do tradycji endeckiej organizacji (partyjnej i młodzieżowej).

Chyba nie zapomnieliśmy radosnego rżenia Moniki Olejnik pobudzonej obrazem penisów mamutów – to jest zresztą próbka politycznej argumentacji funkcjonariuszy mediów. Był faszyzm, była nienawiść, był rasizm, słowem; Było zagrożenie naszej słodkiej stabilizacji.

Do czasu – dzisiaj pan Roman Giertych jest dobrze prosperującym właścicielem praktyki adwokackiej, a w nagłej potrzebie – mężem opatrznościowym łojącym w znienawidzony PiS.

Skąd zmiana? Przestał być zagrożeniem. Cała reszta: jego poglądy, historia rodzinna, zaplecze towarzyskie nie ma, bo nigdy nie miało, żadnego znaczenia.

A skoro wspomniałem o katastroficzne ekonomicznej, to ma ten przyszły fakt kilka interesujących aspektów.

Po pierwsze: kiedy się wydarzy?

Może jutro, bo skutki ekonomiczne są pochodną wielu złożonych procesów i zdarzeń w zasadzie nieopisywalnych matematycznie. Panika na rynku „gdzieś tam” może wywołać wycofanie się kapitału ze wszystkich krajów, które inwestor wrzuci do „worka z ryzykiem”.

A jeśli nie zdarzy się nic nieprzewidywalnego, to wtedy kiedy skończy się zasilanie gospodarki zastrzykami pieniędzy związanymi z faktem wstąpienia do UE.

Te pieniądze w znacznej mierze marnotrawione (a trzeba przypomnieć, że gros tych środków pochodzi od polskiego podatnika), ale sam proces marnotrawienia pozwala się gospodarce kręcić.

Koniec tego strumienia to lata po roku 2014, a więc tuż po tym jak przejdzie nam kac po szampańskiej zabawie na Euro (o ile dojdzie do Euro).

A wracając do pytania o opozycję, a kluczowym pytaniem jest to, czy opozycja antysystemowa ma szanse na objęcie pełni władzy, bo o tego typu odpowiedź tu chodzi.

Pierwsze, co trzeba podkreślić, to fakt, że ta cześć ludzi systemu, która stworzyła z błogosławieństwem ludzi służb (chyba, że ktoś wątpi w oświadczenie generała Dukaczewskiego o ojcostwie i zarzuca mu ordynarne kłamstwo) wydawała się skłonna do kompromisu w sprawie przynajmniej częściowej modernizacji państwa.

I wydaje mi się, że środowisko PiS na ten kompromis przystało, a ja tak rozumiem złagodzenie kursu w sprawach tak kluczowych jak pełna lustracja i dekomunizacja państwa.

Ten kompromis (próba) przyniósł owoce odwrotne od zamierzonych. To minimum, powtórzę – minimum, które zostało zrobione, a więc likwidacja kryminogennych i niebezpiecznych dla państwa (z punktu widzenia jego niepodległości) służb postsowieckich, próba (zaledwie) zagrożenia podziemiu gospodarczemu (vide: storpedowane przez Kaczmarka rozmowy polsko-szwajcarskie) poskutkowało niebywałą mobilizacją PRL-u w formach różnorakich: od „pocałujcie mnie w d...” środowisk akademickich, po Ryszarda C.

Z drugiej strony jest dzisiejsza opozycja anty-systemowa najsilniejszą pod względem struktur, zakresu poparcia, opozycją w dziejach dwudziestolecia. Mamy przykład Węgier, gdzie kryzys ekonomiczny doprowadził do całkowitego zwycięstwa FIDESZ-u.

Ale ta, węgierska lekcja, nie uszła również uwadze polskiego establishmentu, będzie się wiec starał przed nią zabezpieczyć.

I już to robi, o czym świadczą wakaty na listach do wyborów samorządowych.

A jeśli największa siła anty-systemowa dwudziestolecia poniesie klęskę, to będzie to oznaczało, że rzeczywistości polskiej, coraz to smutniejszej, nie da się zmienić w sposób, w jaki usiłował zrobić to PiS., a więc w formie instytucjonalnej i szanującej zastane ułomne mechanizmy demokracji, bo nie można liczyć na trzymanie się reguł gry po drugiej stronie.

Wszyscy Ci, którym na sercu leży powrót Polski do rodziny narodów zachodnioeuropejskich, będą musieli znaleźć nowe środki wiodące skutecznie do tego celu.

Jest więc dzisiejsza opozycja z jednej strony największym zagrożeniem dla establishmentu, z drugiej jego ostatnią szansą na przeciwnika grającego fair play.

Co wybierze establishment - trudno przewidzieć. Największym problemem są – tradycyjnie już kadry, kadry, kadry.

A te – jeśli analizowalibyśmy ich potencjał intelektualny, nie są zbyt wysokiego lotu.

Pozdrawiam

 

Rolex
O mnie Rolex

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka