Zazwyczaj nie zajmuję się prymitywnymi działaniami propagandowymi, ale robię wyjątek dla „ułaskawień”. To, co przetacza się przez niektóre media, niektóre blogi, to już szczyt sowieckiej bezczelności, odchody z ust, przy których Goebbels to opowiadacz bajek dla dzieci.
To również dowód na „profesjonalizm” i „pochodzenie społeczne” ludzi władzy, która nie mogąc z jednej strony wykazać się jakimikolwiek sukcesami oprócz rozmontowania państwa, armii i przyszłości, wraca do stalinowskich praktyk używając do ich wykonania niezawodnych cyngli – mikrogoebbelsiątek systemu.
Metodami właściwymi dla kryminalistów, którymi ludzie władzy (rozumianej bardzo szeroko) w swojej olbrzymiej liczbie są.
Pozytywem tego „wydalania ustami” jest wzrastająca odporność na atakujące odchody mentalne oraz dowód, że poprzednie sesje pogardy i seanse nienawiści nie odniosły pożądanego rezultatu.
Jak kiedyś pisałem jest w Polsce cała klasa ludzi nienawidzących, szczerze choć interesownie, wszystkiego co Polskie.
Dla nich polska tragedia z 10 kwietnia mogła skutkować jedynym możliwym łańcuchem stanów emocjonalnych: natychmiastowym aktem łaszenia się do pułkownika KGB, rozkazodawcy, podobnie jak po mordzie katyńskim polska szumowina nie ustawała w łaszeniu się do Stalina.
Wykorzystaniem tragedii do bezczeszczenia wojska i munduru, symboli i historii Polskiej, a to ostatnie przy użyciu znanych byłych agentów-bajkopisarzy.
Naruszaniem żałoby narodu i napuszczaniem żulii na żałobników.
Napuszczaniem hien i żulii medialnej na rodziny, co miało je skłócić, poróżnić, rozbić i upokorzyć.
Sowieta nie odpuści rodzinie, po to by inne nie pozwoliły ojcu się sowietom przeciwstawiać.
Teraz „mordy wy moje” realizują wrzutkę służb o „ułaskawieniach”.
Wrzutkę, która wybucha już po tym, jak jeden z jej bohaterów oskarżył ABW i prokuraturę o poważne przestępstwa, których celem było zniszczenie medialnego wizerunku jednego z kandydatów w wyborach prezydenckich.
ABW, która usiłowała nakłonić obywatela polskiego do składania fałszywych zeznań, co miało się stać podstawą do wyrażenia przez sąd zgody na założenie podsłuchu wśród osób związanych rodzinnie z kandydatem.
Podsłuchu, które ABW lubi i zakłada z gorliwością tych pierwszych, prawdziwych czekistów.
ABW, która obok BOR-u zostanie rozwiązana jako pierwsza służba w wyciągniętej z szamba Polsce, i której funkcjonariusze zostaną szczegółowo prześwietleni, a los tych biorących udział w przestępstwach, kierujących nimi, będzie przykładowo żałosny.
A w sprawie „ułaskawień”.
Ułaskawienie – akt łaski głowy państwa, to prerogatywa prezydencka. Prezydent jest w wykonaniu aktu łaski całkowicie suwerenny.
Akt łaski nie są publikowane i nie ma od nich odwołania.
Akty łaski są niekiedy upubliczniane przez media i podlegają ocenie społecznej.
Za naganne należy uznać (sowieci mogą czuć się zwolnieni z wysiłku uznawania) obdarzanie łaską partyjnego kolegę, który popełnił umyślne przestępstwo polegające na przekazaniu kryminalistom danych o środkach podjętych przeciw nim przez policję państwową, co dodatkowo stwarzało zagrożenie dla życia i zdrowia policjantów rozpracowujących szajkę „od środka”.
Za naganne należy uznać ułaskawienie skazanego za morderstwo ze szczególnym okrucieństwem współpracownika komunistycznych służb specjalnych.
Za naganne należy uznać ułaskawienie przywódcy jednego z najgroźniejszych polskich gangów, który po tym akcie powrócił do działalności przestępczej.
Za naganne należy uznać zbyt szczodre korzystanie z prawa łaski.
Nie widzę nic zdrożnego w fakcie ułaskawienia przestępcy skazanego na stosunkowo łagodny wyrok w zawieszeniu; przestępcy który przyznał się do fikcyjnego zatrudniania osób niepełnosprawnych (cała sprawa wykazuje absurdy regulacji prawa pracy, ale to inna rzecz), współpracował z organami ścigania, zwrócił kwotę o wyłudzenie której był oskarżony i poddał się karze.
Cała ta sprawa nie ma zresztą żadnego innego celu jak uderzenie w rocznicę obchodów smoleńskich i katyńskich.
Temu również będzie służyła kolejna prowokacja sowieckich funkcjonariuszy medialnych wycelowana w zniszczenie wizerunku poległych pilotów tuż przed 10 kwietnia.
Ta władza, ci funkcjonariusze medialni zrobią wszystko, by niszczyć pamięć o zmarłych, bo oni się boją, tak jak ich mocodawcy.
Boją i zawsze się bali. Jest to lęk sprawców przed pamięcią o mordzie założycielskim. Mordzie, który ich spaja, łączy i dyscyplinuje.
Katyń i Smoleńsk to dla nich jak pień i topór kata.
Swój Wielki Post będę wykonywał również w intencji przywrócenia właściwego porządku rzeczy. Pień i topór niech też znajdą się na swoim miejscu.
Pozdrawiam
Komentarze