Rolex Rolex
160
BLOG

ZANIM DOJDZIE DO POGROMÓW

Rolex Rolex Polityka Obserwuj notkę 37

Mój poprzedni wpis miał charakter nieco prowokujący, niemniej w pełni odzwierciedlał moje osobiste poglady, choć w pewnym publicystycznym skrócie.

Pośród wielu głosów poparcia dla tez, które ośmieliłem się (z bojaźnią serca) poddać pod osąd, znalazły się i głosy krytyczne, z czego jestem rad. Wśród krytycznych wyodrębniłbym te atakujące mnie z pozycji patriotycznych, a które można streścić ostrzeżeniem: "nie ma pobłażania dla zdrajców Ojczyzny", i jeden z - nazwijmy to, drugiej strony barykady.

I ten ostatni nalezy docenić szczególnie, bo nikt z nas nie chciałby znaleźć się w jakiejś dziwacznej przestrzeni pozapolemicznej. I chocbyśmy nawet żywili głębokie przekonanie, że 2 + 2 musi dać cztery, warto rozmawiac (jak mawia J.Pospieszalski), choćby dla wprawy.

Zanim przytoczę in extenso komentarz krytyczny, kilka słów wprowadzenia. Otóż ja zakładam, że mój adwersarz ma dobrą wolę, a z treści polemiki wnoszę, że nie wykonuje zadań zleconych. Zwyczajnie, jak wiekszość z nas, przyjmuje pewne prawdy mocą autorytetu (co bardzo rozsądne) i trzyma się ich dopóki się nie sfalsyfikuja. Drogi MarkuM73, najlepiej jak potrafię postaram się dołożyć choćby najmniejszy kamyczek do pomyślnej rehab... przepraszam, falsyfikacji. Ale zacznijmy od cytatu, który niech będzie mottem wywodu (tłumaczenie własne):

"Jego umysł porusza się po doskonałym, choc małym okregu; i choć jest ten mały okrąg w takim samym stopniu nieskończony jak krąg wielki, to jednak jest mniejszy. W taki sam sposób niemądre wytłumaczenie jest tak samo kompletne, jak rozumne, choć nie jest od tego drugiego bardziej zniewalające. Pocisk potrafi być tak samo kulisty jak świat, ale nie jest światem. Jest coś takiego jak wąsko pojety uniwersalizm, istnieje coś takiego jak mała i ograniczona wieczność; możesz ją dostrzec w nowych religiach. Mówiąc językiem obiektywnym i bazującym na doświadczeniu: najdobitniejszy i niemozliwy do niezauważenia znak szaleństwa jest kombinacją pomiędzy logiczną zupełnością i duchową zapaścią"

Uważam, drogi Marku, że padłeś ofiarą umysłowości opisanej tak doskonale powyżej przez jednego z moich mistrzów, Gilberta Keith Chestertona. Nie sądzę jednak, by można było ci z tego powody stawiać zarzut grubego kalibru.

Ten typ szaleńca poprzedzają heroldzi z fanfarami, a magowie i wróże pieją na jego cześć peany.

Ale za nim spróbuję wykazać, gdzie w twoim toku rozumowania tkwią zatrute strzały magów, muszę zacytować:

MarekM73 w komentarzu do mojego poprzedniego postu (http://rolex.salon24.pl/391639.html) napisał:

takie tam

 

A wyobraźmy sobie na chwilę, że społeczeństwo się pomyliło i zamiast Michnika i podobnych jemu wybrało opcję patriotyczną, czyli Macierewiczów, Parysów, Olszewskich, Kaczyńskich. W polsce ad 2009 nie byłoby żadnego agenta, nie byłoby dzieci agentów oraz ich znajomych. Aktualnie Macierewicz zajmowałby się poszukiwaniem podejrzanych o możliwość zdrady. Minstrem gospodarki byłby Glapiński, na każdą działalność trzeba by mieć koncesję. Większość banków, firm byłaby państwowa, czyli we właściwych rękach. Strzegły by tego właściwe służby. Oczywiście media funkcjonowałyby z wariantem udoskonalonej wolności, pod wodzą Czabańskiego. Prezydent i premier zawieraliby właśnie sojusz o współpracy z bratnim narodem białoruskim.

Wszystko byłoby we właściwych rękach, nie byłoby wahań kursowych, gospodarka pędziłaby w oficjalnych statystykach, w grudniu kontenerowce z pomarańczami już, już dobijałyby do portu w Gdańsku.

Jest to logiczne, zupełne i niesprzeczne wytłumaczenie tego, dlaczego powinnismy zrezygnowac z prób przeciwstawiania się rzeczywistości politycznej zaprojektowanej przy okragłym meblu i pogodzić się z myslą, że naczelne i centralne organy władzy i administracji państwowej zapełniać bedą pod zmieniającymi się szyldami Mazowieckie, Millery, Napieralskie, Tuski, Schetyny, Pawlaki i koło mniejszości niemieckiej po koniec czasów.

Nie dlatego, że jakakolwiek zmiana spowodowałaby przerwanie cyklu dobra, któremu mamy radość przyglądać się w podziwie od dwudziestu lat, ale dlatego że jakakowiek zmiana wtrąciłaby nas w otchłań politycznego piekła. A stałoby się tak dlatego, że pożegnanie się z panującym nam establishmentem musiałoby z konieczności prowadzić ku rządom nawiedzonych szaleńców.

No dobrze, pozwolę sobie zapytać, a skąd wiemy, że szaleńcy są rzeczywiście szaleńcami?

Tak uważają mainstreamowi politycy. Tak powtarzają do znudzenia dziennikarze. Parys, Olszewski, Glapiński, Macierewicz i Kaczyńskich dwóch oznaczają dla naszej Ojczyzny siedem plag egispskich i pomieszanie komunizmu z faszyzmem.

To własnie dlatego tuż po okragłym stole lewica laicka skupiona w klubie OKP wystapiła przeciwko wielopartyjności uznając, że nalezy stworzyć układ dwubiegunowy, gdyż inaczej mogłyby powrócić znane nam z przeszłości upiory nacjonalizmu, który zwykliśmy wysysać z mlekiem matki. To dlatego również, na wieść o samorzutnym powstawaniu organizacji odwołujących się do przedwojennych partii i organizacji politycznych, ś.p. Jacek Kuroń nawoływał do przedefiniowania znaczenia demokracji, postulując transformację w kierunku "demokracji sterowanej", jak raczył to nazwać.

Była to bardzo ładna konstrukcja, a jej walor polegał na tym, że nie nowa. Otóż po zwycięstwie w Polsce popularnego ugrupowania PPR, postanowiło ono, wbrew obietnicom składanym Zachodowi, wyeliminować dopuszczoną do współegzystencji opozycję w postaci PSL-u (Mikołajczyka, nie Pawlaka). I jako jeden z argumentów protoplaści naszej inteligencji wysuwali argument, że jesli Polakom da się wybór, to oni natychmiast zorganizują pogromy.

I mieli rację, bo przecież to w Polsce dokonał się najwiekszy powojenny pogrom zorganizowany przez tłuszczę zagrzewaną do boju przez ludzi Andersa ubranych w battle dressy.

W tym punkcie wywodu jednak doznaję pewnego wstrząsu, bo cóż wspólnego mieliby mieć przywołani przez Ciebie Macierewicz, Parys, Olszewski, Glapiński i Kaczyńskich dwóch z mordercami w battle dressach i tłuszczą?

Pan mecenas Olszewski kojarzył mi się jako prawnik z Ak-owską (a jednak!) przeszłością, broniący prześladowanych w czasach PRL-u, przyznający się do tradycji przedwojennego PPS-u demokrata.

Ponadto, wraz z p.Parysem i Naimskim, kojarzył mi się jako zwolennik wejścia Polski do struktur Zachodu (NATO i UE) WBREW temu co w owym czasie uważał Tadeusz Mazowiecki, Krzysztof Skubiszewski, Bronisław Geremek i Lech Wałęsa, który forsował równoległy pakt NATO-bis.

Pamiętam, jakim oburzeniem zawrzały media, gdy pan premier Olszewski ODMÓWIŁ kontrasygnaty podpisanego przez Lecha Wałęsę polsko-rosyjskiego porozumienia instalujacego na terenie byłych sowieckich baz wojskowych rosyjskich spółek prawa handlowego. Mielibyśmy dzisiaj z pięćdziesiąt Gazpromów! Ropa nasza! Kosztem połowy Legnicy na przykład, ale pewnie byłoby warto.

Jak tam było, tak tam było. Niemniej nie za bardzo widzę w kontekście tych faktów, jakim cudem, zgodnie z tym co piszesz, rządy wymienionych osobistości życia publicznego mogłyby nas poprowadzić nagle w przeciwnym kierunku - w objecia Białorusi!

Z panem Parysem zetknąłem się po raz pierwszy przy okazji lektury jego filozoficznego wywiadu-rzeki z ojcem profesorem I.M.Bocheńskim. Wiem, że był ojca Bocheńskiego wielkim fanem. Skąd u miłośnika Bocheńskiego miałyby się brać skłonności do nacjonal-komunizmu i pogromów nie wiem, ale może ty przyblizysz mi tę mroczniejszą część duszy Jana Parysa?

O Antonim Macierewiczu pisać aż nie wypada. Jego przeszłość opozycyjna jest znana. Jako polityk charakteryzuje się dosyć dużą wstrzemięźliwością w wyrażaniu sądów; jesli bywają kontrowersyjne to zazwyczaj czas je potwierdza, a jako urzędnik państwowy odznaczył się jednym: konsekwentnym wykonywaniem nałożonych na niego zadań, bez względu na naciski najwyższych figur w państwie (o ile nie były konstytucyjnie uprawnione do takiego ciśnięcia), działając pod presją mediów, furią autorytetów moralnych i tych niemoralnych.

Czy w związku z tym o Antonim Macierewiczu można powiedzieć, że to "szaleniec"? W penym sensie tak. Z punktu widzenia żulii z podwórka, która planuje "włam na kwadrat" maminsynek grożący doniesieniem na policję jest własnie szaleńcem. Idiotą, a więc kimś skrajnie aspołecznym. Zdrajcą.

Pisze Pan o wątpliwej proweniencji poglądach gospodarczych, którymi in gremio mają się charakteryzowac ludzie bandy sześciorga. Jako żywo zawsze wydawało mi się, że ludzie ci różnią się w poglądach gospodarczych, a jeżeli niektórym z nich bliskie są rozwiązania regulacyjne, to kudy im tam do tych stosowanych obecnie w Unii Europejskiej? W porównaniu np. z szefem europejskich socjalistów to są skrajni liberałowie. Proszę ponadto z łaski swojej przypomniej, ile rodzajów działalności gospodarczej było koncesjonowanych w latach rządów premiera Olszewskiego, a ile jest dzisiaj? Ile rodzajów podatków, opłat i danin płaciliśmy w roku 1991/1992, a ile dzisiaj?

Pisze Pan, że wizja powrotu opisanej szajki skończyłaby się przycumowaniem w gdańskim porcie kubańskich statków z cytrusami. Kogo jak kogo, ale potrafię wyobrazić sobie Kuronia z Che Gevarą w klapie, Michnika też od biedy, choć to inny zakon, ale Parysa? Naimskiego? Olszewskiego?

Jednego nie sposób Panu odmówić: wyobraźni.

Może więc problem tkwi gdzie indziej. Pamietamy, jak we wczesnych latach dziewięćdziesiątych ulice polskich miast wypełniły tabuny krwiożerczych nazistów, a ich wódz - Tejkowski gościł na łamach Gazety Wyborczej przy okazji każdego narodowego święta.

Pamiętamy? Ulic nie (przynajmniej ja nie pamietam), ale darmową reklamę dwudziestoosobowej grupy kiboli pod przywództwem przyjaciela domu Michników - tak.

Ale być może (nawet jesli było ich dwudziestu) należało nagłośnić ich istnienie na pół Europy, by ta ostatnia wiedziała, że jeśli nie salon, to może i nie pogromy (bo nie było kogo gromić), ale stosy to już niewykluczone?

Gdy rzecz idzie o nacjonalizację i prywatyzację, to większość ze wspomnianych postaci opowiadała się za powszechnym uwłaszczeniem - rozparcelowaniem majątku państwowego pomiędzy obywateli, co jest jedną z dróg prywatyzacji.

Ludzie mądrzy i honorowi wiedzieli jednak, że Kowalski przepije, dlatego lepiej sprzedać państwową TEPSĘ w ręcę France Telecom (tyż państwowy) za pośrednictwem Kulczyka (i prowizją dla), bo on wie jak się robi i wydaje pieniądze.

Cukrownie można sprzedać państwowej firmie Zud-Zucker, a Energetykę STOENOWI.

Tylko co to ma wspólnego z prywatyzacją? Raczej z re-nacjonalizacją!

Rzecz jasna, mógłbym zbijać pańskie przekonania punkt po punkcie, bo w żadnym nie należą do realnego świata. To w co Pan wierzy to matrix; boi się Pan wampirów, skrzatów i olbrzymów. Ufa czarodziejom i zaklinaczom węży.

Niech Pan będzie ostrożny, panie Marku, bardzo proszę!

 

Pozdrowienia

 

 

 

 

 

 

Rolex
O mnie Rolex

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka