Rolex Rolex
4417
BLOG

WSZYSTKO O EKONOMII

Rolex Rolex Polityka Obserwuj notkę 57

 

Dzisiaj będzie o ekonomii, a to za sprawą sympatycznego pana prezydenta Stanów Zjednoczonych Ameryki, który oskarżył Republikanów o chęć pchnięcia tego pięknego kraju w przepaść. Zaniepokojenie wyrażają – już od kilku dni, bankierzy i inne ważne figury w Londynie; padło nawet słowo „morons” w kontekście wrażych republikańskich jastrzębi. Na ekonomi w szczegółach to ja się może i nie znam, ale ekonomię jako całość chwytam w lot, bo jest prosta jak drut, tylko ekonomiści, którzy się zazwyczaj znają na szczegółach, ale nie chwytają w lot, posługują się celowo zagmatwanym językiem, żeby fakt własnej ignorancji ukryć.

Ale do rzeczy; wyjaśniam całą ekonomię w przypowiastce:

Kto by nie znał Czesia, Rysia i Zdzicha? No wszyscy znają. Dres, najki, bejsbolówka, złoty łańcuch, sygnet. Kto rządzi podwórkiem? Dres, najki, bejsbolówka, złoty łańcuch, sygnet. Kto chroni podwórko przed innymi podwórkami? Dres, najki, bejsbolówka, złoty łańcuch, sygnet. A kto rządzi innymi, sąsiednimi podwórkami? Dres, najki, bejsbolówka, złoty łańcuch, sygnet. Na razie jasne? To jedziemy dalej. Czesio, Rysio, Zdzisio mieli dwa talenty. Pierwszy: żeby zarobić i się nie narobić. Byli wyjątkowo w tej umiejętności wykształceni. A czy się człowiek narobi, jak pójdzie z pozostałymi dwoma do sklepiku i poprosi o tysiaka za ochronę przed tymi groźnymi z innych podwórek. No pewnie, że się nie narobi. I gra gitara, i panowie nie raz z nadwyżek urządzali dzieciakom zabawy i gry uliczne, albo dorosłym barbecue.

Ale oprócz tego talentu miała nasz trójca jeszcze i inny talent. Jak kryształ! Tym talentem było... wydawanie pieniędzy, też bez zbytniego wysiłku. To było coś, co wychodziło im lepiej niż zarabianie. Znaczenie lepiej. Efektem zderzenia tych dwóch umiejętności był smutny stan pustej kieszeni, bo pan ze sklepu, kiedy nieśmiało wspomnieli o podwyżce należności za ochronę podał im młotek i oświadczył: „To mnie zatłuczcie, ja wam nawet pomogę”. O krawcowych nie mówimy, ani o emerytach, o dzieciach też nie ma sensu, bo dzieci mają to do siebie, że są spłukane.

Czy Czesio, Rysio i Zdzisio mogli się przyznać do pewnej, hm, dziury w budżecie? Nie bardzo, straciliby prestiż, a co za tym idzie – dominującą pozycję w strukturze społecznej podwórka. Po winie na łeb wpadli jednak na genialny plan i poszli do banku ze staruszką-emerytką, która o bankach nie miała zielonego pojęcia, ale cieszyła się, że może pomóc. „Ależ oczywiście” uśmiechnęła się pani w banku i natychmiast podpisała umowę kredytową pod zastaw ruchomości staruszki żyrowaną przez Rysia, Czesia i Zdzisia. Potem poszło z górki.

Nisko oprocentowane kredyty dostali wszyscy mieszkańcy podwórka, którzy nie znali się na bankach, ale cieszyli się, że mogą pomóc, ty, bardziej, ze ilość gier ulicznych dla dzieci i przyjęć barbecue ze skrzydełkami z kurczaka wzrosła. Wszystko w życiu się jednak kiedyś kończy, więc skończyły się pieniądze z kredytów. Te zwykłe, ale pani w banku wyjaśniła uprzejmie, że nic się nie stało, bo zostały te hipoteczne, i hipotecznymi da się spokojnie spłacić odsetki od tych zwykłych przez długie miesiące. „Na luziku” – wyjaśniła pani i wszystkim zrobi się lżej na duszy. Kolejna prosperity trwała dziewięc miesięcy, a więc dokładnie tyle, ile potrzeba, żeby się coś narodziło. Nowo narodzone miało na imię Krach a na nazwisko Finansowy. Jakby się pies nie obrócił, ogon z tyłu.

Czesio, Rysio i Zdzisio nacisnęli bejsbolówki na uszy i poszli porozmawiać z panią z banku poważnie. „Mogę wam dać pakiet ratunkowy” – westchnęła pani i dała każdemu po złotej karcie oprocentowanej 300% rocznie. „Gites” ucieszyli się trzej panowie jednocześnie i przez dwa miesiące był spokój. Dosłowny, bo pieniędzy starczało na pokrycie rat, o grach ulicznych i barbacue nie mogło być mowy.

Kiedy ze środków na złotych kartach zostało tyle, żeby pokryć ostatnią łączną ratę wszystkich kredytów z odsetkami, Rysio, Czesio i Zdzisio zrobili podwórkowe zebranie prezentując mieszkańcom opcję wystąpienia z wnioskiem o wydanie kart kredytowych dla pozostałych mieszkańców, tym razem platynowych.

Pan ze sklepu, który w międzyczasie dowiedział się czegoś o bankach od komornika, jakoś tak się nastroszył i powiedział: „Pierdziu, ja się już nie zadłużam”.

„No patrz go” westchnął Czesiek „trafił nam się jaszcząb”. „Nieodpowiedzialne bydle” wzruszył ramionami Ryskie. „Ekonomiczny abnegat” splunął Zdzisio.

„A walcie się!” wrzasnął pan ze sklepu. „Zadłużyliście nas po uszy i je też” tu wskazał palcem na dzieci, które były nie dość, że spłukane, to jeszcze zadłużone po uszy. I poszedł do sklepu.

„Palant” – zezłościli się Rysio, Czesio i Zdzisio.

I zbagatelizowaliby incydent, gdyby pan ze sklepu nie wrócił. Z młotkiem. I tym razem wcale nie chciał, żeby to jego tłuczono. Przebrał się w dres, najki, bejsbolówkę, złoty łańcuch, sygnet. Pomyslał, że skoro i tak jest zadłużony po uszy, to się przynajmniej raz w życiu porządnie zabawi.

I to tyle o ekonomii. Reszta to didaskalia.

 

Pozdrawiam

 

Rolex
O mnie Rolex

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka