Rolex Rolex
8685
BLOG

TEN OKRĘT RZYM SIĘ NAZYWA

Rolex Rolex Polityka Obserwuj notkę 102

Kiedy wprowadzono w Polsce numery PESEL – rodzaj kolejnej post-komunistycznej szykany, bo bez numeru PESEL nic nie idzie załatwić, a wytatuować na przedramieniu trzeba za własne pieniądze – pewien pan wypełniając jakiś formularz, w polu: „PESEL” wpisał: „Nigdy nie należałem do peezel”. Ja mam to samo i wcale nie dlatego, że od ostatniego chłopa w rodzinie mam dosyć daleko. Być może właśnie pomimo, bo czymkolwiek „peezel” jest, nie jest „chłopski”. W tym sensie, że choć „materiał” jest genetycznie spoza blokowisk, to nie ma nic wspólnego z etosem przedwojennych ruchów chłopskich.

Jednym z największych osiągnięć II Rzeczpospolitej było masowe włączenie „ludu” w ramy Republiki; w roku 1920 Polskę obroniła inteligencja i mieszczanie, w roku 1939 hitlerowski blitzkrieg zatrzymali chłopi, i wobec tak zaciętego oporu konieczna była interwencja sowieckich zagonów.

Jedną z największych „osiągnięć” Peerelu było zniszczenie dorobku II Rzeczpospolitej w tej dziedzinie. „Chłopów” nie udało się podbić, więc wyłączono ich poza nawias. Kiedy antykomunista chciał pooddychać świeżym powietrzem, jechał do podhalańskiej albo mazowieckiej wioski, gdzie I sekretarz musiał pojawić się na przywitaniu biskupa, bo „wypada”.

„Dożynki” całej klasy społecznej zaczęły się jednak dopiero w III Rzeczpospolitej, bądź a post-peerelu, jak kto woli, a ja wolę. Niezależność (i realność) chłopskiej ekonomii zniszczyły różne faszystowskie pomysły eurokołchozu, takie jak słynne „dopłaty”. Dziś, na wielu wsiach gospodaruje jeden – dwóch, reszta wegetuje korzystając z udanego mirażu pozostałości peerelowskiego skansenu i euro-ekonomiki.

Każde pole ma swego pasożyta, więc i to ma swego. Na tych, którzy ze wsi w ciągu ostatnich dwudziestu lat uciekli pasożytuje Donald Tusk, a ubiera Kasia Tusk; na tych którzy zostali pasożytuje „peezel”. Jedną z doniosłych decyzji Magdalenki było pozostawienie wsi w czerwonych łapach zeteselowskiej nomenklatury.

Piszę o tym wszystkim dlatego, że na naszych oczach oglądamy kolejne przestawienie wajchy, co może jedynie oznaczać, że sytuacja jest poważna. Na igrzyska – jak się wydaje – poszły ostatnie pieniądze, a wobec ich braku pora zawczasu skanalizować gniew ludu we właściwym kierunku.

Po raz kolejny przekonujemy się, że panująca ekipa łączy wybitny brak zdolności menedżerskich z absolutnym mistrzostwem propagandowym. Zbieg z przysiółka właśnie dostaje wroga, a wróg jest szyty na miarę. Który ze zbiegów z łąk i pól (dziś w warszawskiej korporacji) nie zapała świętym oburzeniem na takie wskazanie źródła wszelkiego zła?  Syndrom wyparcia pochodzenia wręcz dyktuje oburzenie święte właśnie tak ukierunkowane, zwalnia ponadto od trudnego do przeżycia rozpoznania faktu, że „miastowe” po raz kolejny opchnęły nam kolumnę Zygmunta, albo „komin Donalda”, jak kto woli, a ja wolę.

„Peezel zawłaszczył połowę stanowisk w szpitalach!” woła tłustym drukiem, a nie woła, kto zawłaszczył drugą połowę, i kto tu te stanowiska rozdaje, a nie chce nam się już pamiętać, co obiecała nam wszystkim wieszczka Sawicka, bynajmniej nie z „peezel”.

„Lody będą kręcone”, ale wszystko wskazuje na to, że na tym etapie przyszła kolej na pozbycie się części dotychczas dopuszczonych do produkcji kolegów-lodziarzy z peezel. Może nie być łatwo - pamiętajmy, że Pawlak Waldemar złożył swój podpis pod umową gazową, ma więc prawo oczekiwać wsparcia właśnie z tego kierunku. Pamiętajmy również, że generałowie, którzy przeżyli w czasie pokoju pałali sympatią raczej do miejskiej nomenklatury, a Ci, którzy w jego czasie ginęli rodzili się w chałupach. „Żywią y bronią”. Y giną. A kula, panie, u nogi. Dla Pawlaków świata tego to być może ostatni dzwonek, żeby znaleźć pretekst na pospieszne opuszczenie okrętu. Ten okręt to wcale nie jest „Titanic”. Ten okręt „Rzym” się nazywa.

 

Rolex
O mnie Rolex

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka