Rolex Rolex
3960
BLOG

O upiorach i o Naszej Wspólnej Opowieści

Rolex Rolex Polityka Obserwuj notkę 23

Upiory straszące w całej Europie dopadły i mnie, tym razem za pomocą dźwięku i obrazu. Wbrew protestom Polonii i organizacji starających się występować przeciw antypolskim treściom (jak choćby znana Państwu Salonowa ‘Reduta Dobrego Imienia’ założona przez Macieja Świrskiego), państwowa telewizja brytyjska BBC pokazała swoim widzom ‘Our Mothers, our Fathers’ produkcji niemieckiej.

Zasiadłem i obejrzałem i ja, zakładając po cichu, że być może moi Rodacy w Polsce okażą się jednak trochę przeczuleni i film, nawet jeśli będzie opowieścią zrobioną przez Niemców dla Niemców, to nie będzie antypolski. Niestety, okazał się być antypolski, realizując z pedanterią zadanie opowiadania ludom zachodu o ludziach wschodu przez pośredników znad Renu i Łaby.

Nie mam do autorów filmu pretensji o ‘rozpoczęcie’ opowieści o wojnie w 1941 r., ani o stworzeniu praktycznie niemożliwej sytuacji trwającej przyjaźni pięciu osób, z których jedna jest Żydem, dwóch braci żołnierzami, jedna aktorką i intymną przyjaciółką dygnitarza partyjnego, a ostatnia pielęgniarką, w nazistowskich Niemczech po 1941 r. Występujący po emisji ostatniego odcinka historycy również wytknęli to oczywiste historyczne przekłamanie. Niemniej pretensji nie mam, bo sztuka filmowa nie jest ‘historyczna’ i pełni rolę jeśli nie wprost propagandową, to przynajmniej narzędzia polityki; tej najważniejszej polityki – historycznej, bo bez emocji związanych z poczuciem pokoleniowej przynależności do wspólnoty nie ma wspólnoty. Rzecz jasna, niemieccy scenarzyści mieli prawo zrobić ze swoich wojaków tragicznie zaplątanych w historię ‘dobrych ludzi’, mieli prawo zrobić z towarzyszki NKWD, która tłucze po mordach sowieckich żołnierzy, tę jedyną sprawiedliwą – która w czystym i wyprasowanym mundurze mówi do częściowo zgwałconej (tak to wyglądało – gwałt był nieskuteczny) niemieckiej pielęgniarki: ‘Jeśli my tego nie przerwiemy, to kto?’, nawiązując do nici współczesnych sojuszy nimiecko-rosyjskich; mieli również prawo pokazać Armię Krajową jako bandę pół-debili noszących widoczne z kilometra biało-czerwone opaski z napisem AK na wiecznie przepoconych mundurach (pomoc dla biednych niemieckich snajperów) i wznoszących się na wyżyny intelektu dyskusjami o kaszance i kiełbasie. Mieli prawo i przywilej, bo nikt za ten skrajny przykład realizowania testamentu Reni Riefenstahl nie będzie do nich strzelał.

Kontrapunkt dla opowieści o okupowanej Polsce (która tak dokładnie to nie wiadomo, czy jest okupowana, skoro wojna zaczęła się w 1941, a młode pokolenie upośledzonych ze szkół zachodu nie zna dat) stanowi słynna scena odmówienia uwolnienia z transportu do obozu zagłady grupy kilkuset Żydów.

Głupota tej części scenariusza jest porażająca, ale działa, bo, jak wiemy, ‘iloraz i’ przenosi się z Europy do innych części świata. Otóż, gdybym był dowódcą oddziału realizującym swoje zadania taktyczne na terenie kontrolowanym przez okupanta, to w żadnym wypadku nie wziąłbym odpowiedzialności za wygłodzony, półżywy transport kilkuset ludzi (Niemców, Żydów, Węgrów, Cyganów, ani Eskimosów), bo nie byłbym w stanie zapewnić im pomocy (a jedynie zwiększyć cierpienia), a narażałbym swój oddział na skrajne niebezpieczeństwo, za co w cywilizowanych krajach czekałby mnie sąd polowy.

Niemniej, jak wspomniałem, Niemcy mieli prawo do zrealizowania swojej wersji historii, bo oni rozpaczliwie walczą o panowanie w Mitteleuropie, a my mamy obowiązek im na to nie pozwolić, bo to jest zły pomysł dla Europy, a jak kto nie wie, niechże jedzie do Grecji, Hiszpanii, Portugalii, Włoch, na Słowację, na Litwę, Łotwę, do Estonii, czy Polski.

A teraz zostawmy część krytyczną, narodzoną z irytacji autora, i przejdźmy do części pozytywnej, tej naszej. Otóż labidzenia przerywane jojczeniami o wszechwładzy ‘antypolskich’ mediów są psu na budę. Te media są antypolskie, bo dzięki działaniu tych mediów zabezpiecza się panowanie nad polskimi umysłami przez bandę sierot po komunizmie w Polsce.

Czy powinniśmy mieć o to pretensje? A do kogo? Ci ludzie, ta garstka, ma swoje oczekiwania finansowe, swoje rodziny, dzieci, nieruchomości, samochody. Jak wiemy, rezygnacja z pewnego poziomu życia, który stał się nawykiem, jest bolesna, więc zachowanie status quo jest w ich (tej grupy) najgłębszym interesie, a miarą ich sukcesu jest brak naszego, choćby werbalnego oporu. Z drugiej strony samoświadomość wspólnoty jest funkcją prawa wielkich liczb, czyli: po przekroczeniu pewnego ilościowego progu zaangażowania w program jej odbudowy zaczynamy gonić ich tak, jak nasi dziadowie (większości z Państwa) gonili ich w 1920 r.

‘Co robić?’ pytał Wołodia Iljicz, i było to jedno z najbardziej sensownych pytań, które zadał. Odpowiadając na to pytanie dzisiaj, po raz kolejny, zdecydowałem się wesprzeć swoją skromną pisaniną Projekt, którego nie byłem twórcą (daj Boże, żeby choć skromnym i drugoplanowym współtwórcą), ale na pewno sympatykiem i przyjacielem. Robię to dlatego, że wspieranie tej idei jest działaniem dokładnie na przekór polityce narzucania nam przekonania, że jakiś (kiedyś tam  importowany) garnitur wyjątkowych kreatur może sobie rościć prawo do rządzenia nami.

Projekt Polacy, a to o nim mowa, przeszedł swoją próbę ogniową. Dzięki determinacji Jacka Małkowskiego, którego nie śmiem pytać o osobiste, zawodowe i rodzinne koszty pełnego zaangażowania, udało nam się osiągnąć kolejny etap. Udało nam się zebrać pieniądze na realizację programu, który nazwaliśmy ‘Nasza Wspólna Opowieść’. Te środki nie pochodzą ani z CIA, ani z KGB, ani z BND, ani WSI – są sumą drobnych datków wszystkich członków Projektu Polacy.

I to wystarczyło, żeby zbudować pierwszą ‘bazę rekwizytów’, zaprojektowaną tylko po to, by wspierać ‘Naszą Wspólną Opowieść’ z nimi związaną. Celowo wspomniałem o nachalnie prezentowanej, niemieckiej wizji historycznego prania sumień, która jest realizowana za pieniądze niemieckiego podatnika, i służy temu, aby zbudować nową imperialną tożsamość. My nie mamy za sobą machiny silnego państwa, ani też ambicji, by budować imperialną tożsamość kosztem innych. Mamy za to wieloletnie doświadczenia społecznego działania obok, a czasem nawet wbrew państwu. Nie mamy też mediów, ale we współczesnych czasach państwo nie ma już na nie monopolu. To my sami możemy stać się medialnym przekazem w naszych lokalnych wspólnotach, miejscach pracy czy nauki. O ile tylko zechcemy.

Osobiście, chcę zaapelować do Państwa o nabywanie naszych rekwizytów i - jeśli się Państwo na to zdecydujecie - to niech to będzie nie po to, żeby zalegały w szafie, ale żeby posłużyły do prezentowania przesłania potrzeby odbudowy wspólnotowej tożsamości. Niech staną się pretekstem do opowiedzenia Naszej Wspólnej Opowieści.

To nie będzie opowieść monotonna, bo wierzymy, że wspólnota zbudowana na bazie cywilizacji łacińskiej nie jest sumą identycznych opowieści, ale ‘wiązką wartości’ wywodzących się z różnych doświadczeń. Inne będą doświadczenia działacza ‘Solidarności’ z roku 1980, a inne walczącego z korupcją młodego dziennikarza z lat dziewięćdziesiątych. Inne będą wspomnienia poznaniaka, inne łodzianina, inne warszawiaka, a jeszcze inne będą wspomnienia kresowe... Niemniej są wspólne, bo te wszystkie opowieści składają się na opowieść Polaka. Dołożyliśmy wszelkich starań, by były to produkty jak najlepszej jakości i w przystępnej cenie. Dochody ze sprzedaży zamierzamy w całości przeznaczyć na realizację celów statutowych Fundacji Projekt Polacy, a więc realizowaniu wizji odbudowy Wspólnoty poprzez tworzenie opowieści o Jej losach.

Rolex nie założy na siebie koszulki Rolexa (przy szacunku dla marki i tradycji), ani żadnej innej. Rolex założy koszulkę, na której napisane jest, że bycie Polakiem brzmi dumnie. Inna rzecz, że założy tego, a nie innego T-shirta, bo projekty są fenomenalnie przygotowane i wykonane, ale – tu muszę przyznać się do snobizmu i drobnej skłonności do wysokiej jakości – chadzam w zacnych materiałach i staram się prezentować dzięki nim równie zacne przesłanie.

Najważniejsze jest jednak to, żebyście pomogli nam Państwo tworzyć Naszą Wspólną Opowieść, bo bez Waszej pomocy ona nie będzie wspólna; w oparciu o nadesłane materiały będziemy tworzyć nowe rekwizyty. Ich rodzaj i treść (o ile będzie mieścić się w ramach „Naszej Wspólnej Opowieści”) są w zasadzie ograniczone tylko i wyłącznie Państwa inwencją, pamięcią Waszą i pamięcią Waszych rodzin. Liczymy na zrozumienie, poparcie i szeroki odzew.

Jeśli zechcecie Państwo zacząć swoją własną opowieść przy pomocy już istniejących rekwizytów gdziekolwiek bądź będziecie: w Paryżu, Londynie, Toronto, zamieścimy Wasze zdjęcia na naszej stronie.

Zachęcam do zajrzenia na stronę Projektu:http://www.projektpolacy.pl/Home, i do zapoznania się z naszymi pierwszymi rekwizytami:http://www.projektpolacy.pl/produkty

Polecam również dzisiejszy wpis Jacka na naszej stronie na S24:

http://projektpolacy.salon24.pl/586564,nasza-wspolna-opowiesc-zapraszamy

Do zobaczenia w ramach Naszej Wspólnej Opowieści!

 

 

 

Rolex
O mnie Rolex

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka