Rolex Rolex
3502
BLOG

Mały Klaus i Duży Klaus

Rolex Rolex Polityka Obserwuj notkę 46

 

 

Dzisiejszy tekst powstał niejako na marginesie wpisu p.Radosława Purskiego (http://radoslawpurski.salon24.pl/604101,kiedy-i-jak-brytyjczycy-wykopia-nas-z-raju). Nie zamierzam polemizować; chciałbym raczej trochę do p.Radosława tekstu dodać i uzupełnić. Zacznijmy od słynnego ‘targu z Cameronem’. Jest on (ten targ) wielce prawdopodobny. W interesie Camerona przed zbliżającymi się wyborami parlamentarnymi w Zjednoczonym Królestwie jest dokonanie jakiegoś spektakularnego gestu w kierunku byłych zwolenników Partii Konserwatywnej, którzy przerzucili swoje sympatie na UKiP. Ograniczenie socjalnych praw emigrantów byłoby takim właśnie gestem.

Zgoda Tuska na taki geszeft jest również bardzo prawdopodobna, bo jest to manipulant, którego jedynym celem w życiu (i jego rodziny, o czym aż nadto dobitnie zaświadcza p.Tuskowa) było osiągnięcie finansowego sukcesu (na miarę) dzięki sieci układów i intryg, podlizywaniu się każdemu, kto jest silniejszy, i okazywaniu pogardy każdemu, kto jest słabszy. Typowy sowiecki twór. Bezczelny w swojej pogardzie dla Polski. ‘Kura nie ptica, Polsza nie zagranica’, ale Bruksela... Bez ‘podpórki’ wycałowanej po pulchnych dłoniach Angeli, z tak marnymi kwalifikacjami, nie dostałby pracy w hurtowni; co do zbioru szparagów też nie ma pewności, bo szparagi trzeba zbierać szybko, czyli bez dopalaczy, a bauera zaczarować się nie da.

Osiemdziesiąt tysięcy emerytury miesięcznie po dwóch z hakiem latach durnowatego szczerzenia się do kamer i udawania, że ‘zakulisowo’, wicie rozumicie, to ja z takimi takie rzeczy załatwiam, że Ho! (na migi) to szczyt marzeń tego człowieka. Rzecz jasna, nigdy tych pieniędzy nie zobaczy, bo Unia Europejska w obecnym kształcie nie dotrwa do tuskowej emerytury, a potem to nie będzie rządu, który zechce mu cokolwiek zapłacić za szczerzenie. No ale będzie to kolejny przykład prostaczka, któremu się wydawało, że się ‘prześliźnie’ bezboleśnie przez życie – zostawmy tę smutną postać.

Wróćmy do ograniczania praw emigrantów. Sama idea reformy brytyjskiego systemu socjalnego jest absolutnie słuszna. Orwell nie wziął się znikąd. Brytyjski socjalizm od lat czterdziestych praktycznie do ery Margaret Thatcher mógł z powodzeniem konkurować z tym zza żelaznej kurtyny. W PRL-u nikomu się chyba nie sniło, żeby zakazać lekarzom prowadzenia własnej, domowej praktyki lekarskiej, a urzędnikom brytyjskim a i owszem – pierwszy projekt wprowadzenia NHS-u (NFZ-u) zakładał ZAKAZ prywatnego świadczenie usług medycznych (sic!). Groźba powszechnego oporu środowiska lekarskiego skutecznie doprowadziła socjalistycznych rewolucjonistów do ustąpienia.

Całe kwartały londyńskich ulic, żyjące dziesięciolecia małe wspólnoty, zostały wytępione przez socjalistycznych ‘planistów’ fałszujących wyniki wizji lokalnych i zalecających wyburzenie i zastąpienie betonem (a byli to ludzie bez żadnych uprawnień czy to architektonicznych, czy urbanistycznych, ot ‘kumisje’). Efekt? Betonowe getta, dziś pełne emigrantów.

A dalszym efektem tej bezrozumnej polityki było wykształcenie nowej klasy społecznej, znanej nam z serialu ‘Little Britain’ personifikacji problemu w osobie Vicky Pollard, która jest, wbrew pozorom, jedynie lekko przerysowana, i każdy kto znajduje przyjemność (albo odczuwa konieczność) w wyjeżdżaniu na wakacje do różnych południowych destynacji w systemie ‘all inclusive’ poza sezonem, czyli wtedy, kiedy nie da się z zwiedzać, poznawać i myśleć z powodu potwornych upałów (lipiec, sierpień) może to potwierdzić. To właśnie dla potrzeb tej brytyjskiej, najniższej klasy próżniaczej utrzymuje się spróchniały system, i to właśnie do niej adresowane są antyimigracyjne działania, które – co wie każdy człowiek jakkolwiek kształcony – nie mają krzty sensu.

Vicky Pollard może liczyć na to, że po ograniczeniu dostępu do brytyjskiego rynku pracy dostanie siedem – osiem funtów za pakowanie jajek zamiast minimalne sześć funtów, siedemdziesiąt pi (zdaje się, że minimalna jest coś koło tego), w sobotę półtorej stawki godzinowej z tygodnia, a w niedzielę podwójną; Vicky Pollard nie wie, że po wyjściu z roboty zapłaci w supermarkecie za pakowane przez siebie jajka dwa razy tyle niż płaciła dotychczas, bo oprócz wzrostu kosztów pakowania wzrosły koszty transportu, bo Jacka zastąpił John i Jimmy, którzy nie będą pracowali dwanaście na dobe za śmieszne pieniądze. Vicky Pollard nie łączy tych dwóch procesów (wzrostu płac i wzrostu cen) ponieważ brytyjskie państwo wyrządziło jej wielką krzywdę wychowując ją na zjawisko, którym jest, i to już od kilku pokoleń.

David Cameron potrzebuje głosów Vicky Pollard, bo tak jest urządzona współczesna demokracja: najpierw produkujemy półgłówków, a potem musimy zabiegać o ich poparcie.

W ‘układzie’ Camerona z Tuskiem, a więc w układzie dwóch miglanców, z których ten drugi jest jednak cwańszy, bo nic nie umie i – jak przywołana Vicky – od zawsze żył za cudze pieniądze, co innego jest jednak niebezpieczne. Otóż żeby przypodobać się brytyjskiej klasie próżniaczej ich bezsensowne przywileje trzeba im będzie zostawić, a z nieposiadających obywatelstwa imigrantów stworzyć klasę pariasów o ograniczonych prawach. Nikt w tym momencie nie mówi o milionie brytyjskich emigrantów zasiedlających południowe wybrzeża Portugalii i Hiszpanii pobierających dokładnie tego samego rodzaju świadczenia. ‘Polski’ polski rząd, poddany presji ze strony gabinetu JKM powinień niezwłocznie wszcząć zakulisowe zabiegi o retorsje ze strony rządów Portugalii, Hiszpanii, i Francji. Rzecz nie w systemie, ale w nierównym traktowaniu.

Korzyści z układu ‘Małego Klausa’ z ‘Dużym Klausem’ jest jednak kilka. Bogactwem narodów nie są złoża, położenie geograficzne, ale ludzie, ich chęć do pracy i otwarte umysły. Polaków z Wielkiej Brytanii, z kilkuletnim doświadczeniem pobytu w kraju anglojęzycznym, jaką taką znajomością języka, brytyjskimi certyfikatami i dyplomami, stażem w brytyjskich firmach, przyjmą z otwartymi ramionami gdzie indziej – to Wielka Brytania straci półtora miliona (lekko licząć) najbardziej pracowitego materiału, od czego brytyjska gospodarka ma szansę popaść w smutę, bo znów ‘jedzie’ na kredycie konsumpcyjnym, a nie na innowacyjności.

W powroty do Ojczyzny nie wierzę, bo jest zwyczajnie za późno – urodzone tu masowo dzieci nie zaaklimatyzują się łatwo. A nawet gdyby tak miało się stać, to jaka byłaby stopa bezrobocia w Polsce i jaki rząd sobie z tym poradzi?

 

Rolex
O mnie Rolex

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka