Rolex Rolex
9063
BLOG

Casus: złote jajko vs kurka

Rolex Rolex Polityka Obserwuj notkę 73

Co było pierwsze? Pierwsze było bez wątpienia jajo. ‘Jajość’ jaja polegało wcale nie na tym, że było złote - to się przecież może zdarzyć - ale na tym, że zbierało pieniądze przeznaczone na wsparcie usług, które państwo świadczy na rzecz obywateli za ich pieniądze (bo państwo jako byt abstrakcyjny nie wytwarza, a jedynie dystrybuuje ‘spracowanemi ręcami’ setek tysięcy dystrybutorów, którzy od swoich pensji otrzymanych z pieniędzy podatnika płacą kolejny podatek, by móc go dalej dystrybuować zarabiając kolejne pensje płacone z pieniędzy podatnika, etc...) Słowem kwadratura jaja.

W opisanym powyżej otoczeniu szpitala wariatów, podobnemu innym otoczeniom szpitali wariatów w sposobie organizacji, a w zasadzie w stopniu wytwarzanego chaosu, dzieją się zawsze rzeczy dziwne, bo dziać się muszą.

Jedną z nich było powstanie i działalność WOŚP, inną: głośny proces KARNY, wytoczony blogerowi Matce Kurce (p.Piotrowi Wielguckiemu, który zgodził się na ujawnienie nazwiska), przez ‘złote dziecko’ epoki post-peerelu (a pewnie i peerelu) p.Jerzego Owsiaka, zwanego pieszczotliwie Jurkiem.

Do rzeczy jednak. Proces się skończył, pora więc na podsumowania. Będę się starał zachować pełny obiektywizm, chociaż nie przyjdzie mi to łatwo, bo p.Owsiaka, zwanego pieszczotliwie ‘Jurkiem’ nie cierpię i uważam za drobnego cwaniaka i kabotyna, który karierę zawdzięcza wyłącznie temu, że go na Woronicza lubiono, w odróżnieniu od innych, których lubiono mniej; innymi słowy (i to jest moja opinia) jestem zdania, że p.Owsiak, zwany pieszczotliwie ‘Jurkiem’ prowadzi sobie dosyć barwne i ciekawe życie w następstwie faktu, że jest resortowym dzieckiem, a wszelkiego rodzaju media lubiły resort, i lubią tego resortu dzieci. Tyle niezbędnego jadu, a teraz do procesu i wyroku.

Każda działalność charytatywna jest z założenia społecznie pozytywna. W czasach zawłaszczonych przez totalitaryzmy, które upaństwowiły wszystko, włącznie z miłosierdziem, a zezwoliły na ‘działalność na własny rachunek’, ograniczając ją tryliardami przepisów, norm i koncesji, każde działanie wyzwalające społeczny odruch samoorganizacji i wsparcia potrzebujących jest cenne.

Najwyższą formą działalności charytatywnej jest działalność nieodpłatna, świadczona poza godzinami pracy zawodowej i wyraźnie od niej oddzielona. Przy pewnym stopniu rozwoju organizacja charytatywna potrzebuje jednak pokryć koszty prowadzenia działalności. Im większa skala, tym koszty większe.

Powszechną formą działalności charytatywnej jest także zawodowa działalność charytatywna. Ktoś chce się taką działalnością zająć, ale zawodowo, czyli chce się w swojej firmie non-profit zatrudnić wraz z żoną, siostrą, babcią i kulegą, i żyć z działalności tejże firmy.

Etyczna ocena zależeć tu będzie od światopoglądu. Osobiście dopuszczam tego rodzaju sposób na życie, bo pomimo mieszanych, dobroczynno-merkantylnych intencji, powstaje jakaś tam przestrzeń dobra. Chrześcijanie wiedzą, że jak ‘prawica wie, co czyni lewica’ to zyskuje się poklask i poważanie wśród ludzi, ale sfery niebieskie przestają się cała tą sprawą interesować.

W tym ostatnim przypadku kluczem do ludzkiej oceny są proporcje oraz finansowa skuteczność pomocy, a także to, czy prezentacja rzeczywistych wyników finansowych odbywa się w świetle lampy, czy pod stołem.

W przypadku p.Owsiaka, zwanego pieszczotliwie ‘Jurkiem’ mam kilka pytań i watpliwości, które w części dzielę z kolegą Wielguckim, który zgodził się na publikacje nazwiska, do czego dołożyć muszę zastrzeżenia natury ogólnej.

Po pierwsze, nie podoba mi się system powiązań finansowo-osobowych pomiędzy fundacją a innymi podmiotami prawa handlowego. Po wtóre nie podoba mi się brak transparentności tego systemu, czego najlepszym dowodem odmowa ujawnienia dokumentów finansowych spółek powiązanych z fundacją, do czego spółki miały prawo, ale nie powinny (bo nie musiały) z niego skorzystać, jeśli cała działalność p.Owsiaka, zwanego pieszczotliwie ‘Jurkiem’, miała dalej cieszyć się poklaskiem i poważaniem wśród ludzi.

Moje zastrzeżenia ogólne są o wiele bardziej poważne niż to, czy p.Owsiak, zwany pieszczotliwie Jurkiem, przy okazji pomocy małym dzieciom zarabia na stado czarnoskórych i skośnookich (jednocześnie!) nałożnic i niewolnic, czy też na kolekcję prywatnych Dreamlinerów. Pieniądze zbierane na ulicach i przed kościołami przez przemarzniętych nastolatków pochodzą z wolnych datków ludzi, i to jest w porządku, bo to ja decyduję, czy chcę przeznaczyć część moich pieniędzy na chore dzieci, nałożnice i kolekcję, w jakichś tam proporcjach.

Ale nie może być zgody na fatalne jakieś poplątanie prywatnej dobroczynności z działalnością publiczną finansowaną z pieniędzy podatnika. Jeśli prywatne pieniądze zasilają publiczne szpitale, to najpierw trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie, czy one są aby dobrze zarządzane, czy działają w prawidłowym otoczeniu prawnym, czy nie dotyka ich przerost administracji, czy coroczna ‘zrzuta’ nie pomaga na przykład ukryć różnego rodzaju problemów tych placówek, i czy dzięki tej zrzucie nie notujemy czasami corocznego, konsekwentnego wzrostu biurokracji i marnotrawstwa w sferze publicznej.

Czy tysiące godzin pracy pracowników sektora publicznego przy okazji corocznych festiwali są wkalkulowane w ogólny bilans akcji dobroczynnej? Czy wreszcie w ramach działalności dobroczynnej powinien funkcjonować jakiś błotny, kilkudniowy spęd pośrodku pola, i jakiego rodzaju ‘dobro’ w kontekście małych, chorych dzieci ten spęd powoduje? Czy organizacja p.Owsiaka, zbierając pieniądze do puszek informuje, że nie tylko ‘na maluchy’, ale i na stare łyse konie, którym poza ‘oponką’, ‘kucykiem’ tuż za bardzo dalego posuniętym czołem, nic nie dolega?

Tyle uwag na temat ‘złotego jaja’.

Ale skoro jajo to i kura, a więc w naszym przypadku p.Piotr, który zgodził się na podawanie nazwiska. No i proces o to, co było pierwsze. Proces, jak Państwo pamiętacie był karny. Jak na człowieka pozującego na piewcę postulatu wszelkich wolności wyrażającego się hasłem ‘Róbta co chceta’ p.Owsiak, zwany pieszczotliwie ‘Jurkiem’ zderzył się nogami z własną głową, a w związku z charakterystyką postępowania karnego nie tylko on, ale i ten dyletant, który mu doradzał. Czy p.Owsiak wygrał, czy przegrał wytoczony proces? No cóż, jeśli chciał wyrządzić p.Wielguckiemu, który zgodził się, etc..., szkodę, to wyrządził mu o wiele mniejszą niż chciał wyrządzić. Ponieważ sąd odstąpił od wymierzenia kary, to chwili uprawomocnienia się wyroku, p.Piotr, który, etc..., będzie mógł dalej wpisywać w rubryce ‘dane o niekaralności’ ‘niekarany’.

Natomiast nerwów i straconego czasu p.Piotrowi nikt nie zwróci, żaden melon, a wszystko po to, żeby dowiedzieć się, że jest winny nazwania p. Owsiaka, zwanego, etc..., ‘hieną cmentarną na dorobku’. No, pewnie i bez tego wiedział, że ‘jest winny’.

Jeżeli jednak p.Wielguckiemu, który, etc..., ‘winy’ tego typu wiszą złotym melonem, a dzięki niewątpliwemu rozgłosowi będzie sobie żył, no jeśli nie jak p.Owsiak, zwany, etc... z nałożnicami czarnymi jak heban i skośnookimi jak przewodniczący Mao, to przynajmniej dobrze, to dolegliwość okaże się mała, tym bardziej, że p.Piotr, który, etc...’ zawsze będzie mógł powiedzieć, że trochę się zapędził i zbytnio zwyzywał pewnego ‘pip’, któremu i tak się należało, zresztą Mandela też był ‘winny’, i też w słusznej sprawie.

Po stronie Owsiaka jest jedno drobne zwycięstwo w postaci wyrządzenia opisanej powyżej dolegliwości Panu Wielguckiemu, który, etc..., i potężna strata wizerunkowa w następstwie odmowy okazania dokumentów spółek powiązanych finansowo, co powoduje, że mogę sobie dzisiaj z czystym sumieniem dywagować o ilości nałożnic i Dreamlinerach. Nie wiem, czy w czasie srogiej zimy nastolatki znów będą chciały stać na mrozie z gilem do pasa i zbierać na biedne, chore dzieci, ale i na nałożnice i Dreamlinery, a jedno do drugiego w nieznanych nam proporcjach.

Panu Piotrowi, który, etc..., zwracam uwagę na istotne sformułowanie w wydanym wyroku. Otóż sąd odstąpił od wymierzenia kary ponieważ uznał, że ‘znieważenie’ było obopólne, a więc pośrednio uznał on również ‘winę’ p.Owsiaka, zwanego, etc...

Po uprawomocnieniu się wyroku może Pan wytoczyć sprawę karną p.Owsiakowi, powołując się na ‘powagę rzeczy osądzonej’. Konsekwencja działania wymiaru sprawiedliwości powinna wieść do wyroku analogicznego, bo przecież chodzi tu o ocenę sformułowań naruszających cześć. A już zwłaszcza zastanowiłbym się nad sformułowaniami nawiązującymi do wulgarnych opisów aktu płciowego. W końcu ‘róbta co chceta’, więc ma Pan prawo się bać.

Pozdrawiam

Wszystkich, którzy ściskali kciuki i przesyłali wyrazy w związku z moim sześcioczęściowym egzaminem w Chartered Institute of Linguists informuję, że zdałem wszystkie sześć, i od niedawna jestem wykształcony w systemie brytyjskim podobnie starannie jak p.Radek Sikorski (level 6), ale w odróżnieniu od niego mogę sobie coś zapisać po nazwisku, a ponadto idę dalej, czyli ‘Masters’, którego w moim Instytucie nie da się uzyskać za drobną opłatą.

Rolex, DPSI

Rolex
O mnie Rolex

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka